Dlaczego istnieją? I czy możliwe jest uznanie wszystkich religii za równouprawnione drogi zbawienia?
Oto co na ten temat uważał angielski filozof i teolog John Hick, żyjący w latach 1922-2012.
Na początku swojej drogi naukowej Hick był ekskluzywistą. Przez trzy lata pracował jako duchowny prezbiteriański, następnie wykładał filozofię religii na różnych uniwersytetach w Wielkiej Brytanii i USA. Z czasem jego poglądy teologiczne ewoluowały od fundamentalistycznej opcji ekskluzywistycznej w kierunku opcji pluralistycznej. Hick wzywa teologię chrześcijańską do przeprowadzenia swoistej „rewolucji kopernikańskiej”. Rewolucja, jaką proponuje, to radykalna zmiana spojrzenia na inne religie i na ich relację do chrześcijaństwa – zmiana, która zasadza się na nowej, odmitologizowanej interpretacji tożsamości Jezusa Chrystusa i wcielenia, Boga oraz wyjątkowości chrześcijaństwa.
W ujęciu klasycznej teologii, stwierdza Hick, inne religie krążyły wokół chrześcijaństwa, jak przed Kopernikiem Słońce krążyło wokół Ziemi. W ujęciu teologii pluralistycznej wszystkie tradycje religijne, z chrześcijaństwem włącznie, krążą wokół Ostatecznej Rzeczywistości, która jest ponad Bogiem osobowym religii monoteistycznych i nieosobową rzeczywistością religii Wschodu. Podstawowe rozróżnienie, na którym następnie buduje całą swoją teologię pluralizmu religijnego, Hick czerpie z filozofii Immanuela Kanta, który rozróżnia noumen i fenomen.
Brytyjski pluralista stwierdza, że nie możemy poznać „Rzeczywistości w sobie” (the Real an sich), ale jedynie różnorodne formy jej postrzegania. „W terminach Kantowskich boski noumenon, Rzeczywistość an sich doświadczana jest przez różne ludzkie percepcje jako gama boskiego fenomenu, w którego formowaniu się istotną rolę odgrywały różne pojęcia religijne”. W innym miejscu Hick dodaje: „Tradycja religijna, której część stanowimy my sami, wraz z jej jedyną historią i etosem, wielkimi przykładami, pismami, które karmią nasze myśli i emocje, i być może ponad wszystko z jej pobożnością oraz sakramentalną i medytacyjną praktyką, kształtuje w sposób sobie właściwy, utworzony i zabarwiony «obiektyw», przez który w sposób konkretny świadomi jesteśmy tej Rzeczywistości jako osobowego Adonai lub jako Ojca niebieskiego, lub jako Allaha, Wiszny lub Sziwy (...) albo jako nieosobowego Brahmana lub Teo, Dharmakaya lub Nicości...”. Dlatego, zdaniem Hicka, winniśmy patrzeć na chrześcijaństwo jako na część szerokiej i długiej historii życia religijnego na świecie.
Historia ta zawiera nieteistyczną wiarę buddyzmu, adwaistyczne spojrzenie hinduizmu oraz monoteistyczne wiary judaizmu, islamu i chrześcijaństwa. Powinniśmy rozróżnić nieskończoną Rzeczywistość an sich transcendującą zdolności naszego ludzkiego rozumu i drogi, na których owa uniwersalna obecność przyjęła konkretne postacie w ludzkim doświadczeniu dzięki pośrednictwu różnych zbiorów naszych pojęć religijnych i związanych z nimi praktyk duchowych. Rozróżnienie to, zdaniem brytyjskiego pluralisty, pozwala zrozumieć, dlaczego istnieją różnice między religiami. Istnieją one, bo religia jest wypadkową podwójnego oddziaływania na człowieka: z jednej strony – oddziaływanie owej ostatecznej i niewypowiedzianej Rzeczywistości, z drugiej natomiast jest to oddziaływanie określonej kultury, w której dany człowiek się wychowuje i przeżywa swoją relację do tej Rzeczywistości.
Ponieważ kategorie naszego poznania zostały uformowane w różnych kulturach i tradycjach religijnych, dlatego w różnych kategoriach wyrażamy doświadczenie owej ostatecznej i niewypowiedzianej Rzeczywistości an sich. Dlatego Hick stwierdza, że choć nie wielbimy tego samego boga, to jednak różni bogowie, których wielbimy, są objawieniami jednej, ostatecznej i w sobie samej niewypowiedzianej Rzeczywistości.
To, co obecnie wydaje się sprzeczne w oświadczeniach różnych religii na temat ostatecznej Rzeczywistości, w eschatologicznym wymiarze okaże się komplementarne. Gdyż to, co możemy powiedzieć na temat tej Rzeczywistości, nie jest typu „albo-albo”, lecz typu „jedno i drugie”. W końcowym rozrachunku okaże się, że różni bogowie, których czczą wyznawcy różnych religii, są objawieniami jednej i tej samej niewypowiedzianej ostatecznej Rzeczywistości.
Jakie są tego konsekwencje? Przede wszystkim prowadzą do odrzucenia tradycyjnego rozumienia jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa, tradycyjnego chrześcijańskiego rozumienia Boga jako Trójcy Świętej oraz wyjątkowości chrześcijaństwa jako religii. Dalszą konsekwencją jest uznanie wszystkich religii za równouprawnione drogi zbawienia. Wszystkie wielkie religie świata stanowią różne i równoprawne drogi pojmowania i wyrażania owej jednej ostatecznej i niewypowiedzianej Rzeczywistości. Słowem, dla Hicka różne religie są równouprawnionymi drogami zbawienia dla ich wyznawców, gdyż zbawienie nie polega na przyjęciu wiary w Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela, lecz na przejściu od naturalnego egocentryzmu do radykalnie nowej orientacji, skoncentrowanej na ostatecznej Rzeczywistości, oraz na życiu miłością bliźniego.
Jeśli w świetle tej definicji zbawienia spojrzymy na postępowanie chrześcijan i porównamy je z postępowaniem wyznawców innych religii, to – zauważa Hick – będziemy musieli stwierdzić, że chrześcijanie wcale nie wykazują się większą od innych miłością Boga i bliźniego. Do podobnego stwierdzenia dojdziemy, gdy spojrzymy na wielkie religie w perspektywie historii. Wyznawcy każdej z nich realizowali dzieła heroicznej miłości, ale także okrucieństwa. Dlatego na podstawie tego kryterium – jedynego dla Hicka – nie można powiedzieć, że jedna z nich była i jest lepsza od innych.
Czy zatem chrześcijaństwo jest jedyną prawdziwą religią? Tak! – odpowiada Hick. Ono jest jedyną prawdziwą religią dla chrześcijan, bo jako chrześcijanie zostaliśmy przez nią uformowani. Ale Hick dodaje, że „winniśmy również pamiętać (...), że dokładnie to samo odnosi się do wyznawców każdej innej religii na świecie”.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Kościół, religie i zbawienie". Autor: Zbigniew Kubacki SJ. Wydawnictwo WAM, 2016 r. Tytuł i wprowadzenie artykułu: redakcja.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?