Mitologiczny Pan był uznawany przez starożytnych Greków za boga pastwisk, opiekującego się kozami i owcami. W średniowieczu jego postać miała dać początek wyobrażeniom diabłów.
Henryk Przondziono /GN
Mitologiczny Pan
Autor: Franz Josef Mangoldt. Stiuk na metalowym szkielecie, 1734–1738, Sala Książęca dawnego opactwa cystersów, Lubiąż
Na widocznej tu rzeźbie Franza Josefa Mangoldta oglądamy go grającego na syrinksie. Instrumencie, z którym wiąże się pewna ciekawa, mityczna opowieść…
Otóż razu pewnego natknął się Pan, podczas swych leśnych wędrówek, na nimfę Syrinks. Piękna córka rzecznego bożka Ladona tak bardzo mu się spodobała, że postanowił pojąć ją za żonę. Syrinks jednak nie odwzajemniała jego uczuć – głównie ze względu na szkaradność adoratora.
Mimo, że – zgodnie ze starogreckimi wierzeniami – rodzicami Pana byli nimfa Driope i bóg Hermes, bardziej przypominał on zwierzę, niż człowieka. „Przyszedł na świat z nogami i rogami kozła. Uszy miał długie, kosmate, capią brodę i cały był porośnięty gęstą sierścią” – charakteryzował antycznego bożka Jan Parandowski.
Przerażona brzydotą syna Driope miała go porzucić zaraz po porodzie. Nie można się więc dziwić, że nimfa Syrinks konsekwentnie odrzucała zaloty Pana - zwanego później przez Rzymian Faunem - skoro nawet jego rodzona matka nie chciała przebywać w jego towarzystwie.
Pan nie dawał jednak za wygraną i wciąż naprzykrzał się nimfie. Uciekająca przed kosmatym stworzeniem Syrinks odczuwać miała, coś, co zaczęto określać, jako paniczny strach, panikę.
Nie mogąc już dłużej wytrzymać prześladowania, Syrinks wznosiła błagalne modły o ratunek. Usłyszeć miała ją bogini Gaja, która zamieniła przerażoną dziewczynę w trzcinę. Zawiedziony takim obrotem sytuacji Pan, ściął kilka trzcinowych łodyg, z których zrobił widoczny na fotografii instrument. Na cześć swej ukochanej nazwał go syrinksem, choć dziś częściej używa się określenia fletnia Pana, multanka, czy syringa.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?