Scjentologię wymyślił pisarz, autor powieści science-fiction, Ron L. Hubbard. Wpadł on na pomysł zarabiania pieniędzy poprzez oferowanie kursów "nowatorskich" metod psychoterapii, opartych na popularnych w Stanach Zjednoczonych teoriach psychoanalizy i wschodnich technik medytacji.
Co to ma wspólnego z religią? – można zapytać. Za wszystkim kryją się pieniądze. W USA datki wpłacane na działalność jakiegokolwiek Kościoła są zwolnione od podatków. Hubbard zorientował się, że może uniknąć płacenia podatków. Przemianował Fundację Scjentologii na Kościół i powiększył zyski. Od tej chwili całość opłat uiszczanych przez pacjentów za kursy psychoterapii trafiała do jego kieszeni.
Religia bez Boga
Doktryna Hubbarda przypomina nieco powieść science-fiction. Według niej nieśmiertelne dusze ludzkie (nazywane tetanami od greckiej litery teta) przed miliardami lat stworzyć miały wszechświat, a w nim dla siebie cielesne powłoki. Moc dusz uległa jednak z czasem osłabieniu, za co winę ponoszą m.in. tzw. engramy, czyli przeżycia psychiczne z dzieciństwa wywołujące choroby i stresy. Zadaniem scjentologów jest wyłapanie w umyśle człowieka engramów i wyleczenie ze stresów i chorób, które spowodowały. W tym celu stosuje się tzw. auditing (wysłuchanie), czyli psychoterapię, oczywiście płatną. Po wyleczeniu można doskonalić swój umysł na dalszych kursach. Według teorii Hubbarda możliwości umysłu są bowiem nieograniczone. Osoby zainteresowane "doskonaleniem się" przechodzą kolejne stopnie wtajemniczenia, czy tzw. oczyszczenia. Ci, którzy osiągną najwyższy stopień mają posiadać nadludzkie zdolności: panowanie nad materią, energią, czasem i przestrzenią, czyli możliwość oddzielania się od ciała, telepatii, psychokinezy oraz emisji strumienia elektrycznego. Idealnie wyszkolony scjentolog może np. rzekomo czytać książkę otwartą w sąsiednim kraju albo zrzucić siłą ducha kapelusz z głowy człowieka idącego po drugiej stronie ulicy.
Scjentologia jest więc swoistym połączeniem psychoanalizy, science-fiction i magii. Hubbard dodał do tego jeszcze pewne pojęcia zapożyczone z kultur Wschodu – buddyzmu i taoizmu, np. medytację lub wiarę w reinkarnację.
O Bogu doktryna mówi niewiele, a właściwie nie interesuje się nim wcale, choć scjentolodzy chętnie posługują się znakiem krzyża, a swoje budynki nazywają kościołami i kaplicami. Zamiast rozważań o Bogu liderzy Kościoła propagują fragmenty książek Hubbarda. W jednej z nich 75 milionów lat temu 76 planet, wśród których znalazła się Ziemia, dostało się pod panowanie niejakiego Xenu. Żyjące na tych planetach istoty zostały najpierw podstępnie uwięzione, a następnie "zakażone" religią, zboczeniami seksualnymi i innymi perwersjami. Według innej opowieści, tetany po śmierci cielesnej powłoki wędrują na Wenus, gdzie karmione są fałszywą wiedzą o swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Następnie zrzucane są w kapsule na Ziemię i muszą sobie radzić same, szukając odpowiedniej powłoki cielesnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...