Taoizm kojarzy się często z subtelnymi, filozoficznymi mądrościami mistrza Laozi. Ale w historii tej religii nie brakowało też wróżbitów, oszustów, a nawet przywódców militarnych, próbujących obalić cesarza i przejąć władzę w Chinach.
Kimś takim był Czang Kue (Zhang Jue). Żył w II wieku naszej ery i podobnie jak inni taoistyczni uzdrowiciele-szarlatani, oferował chłopom rozmaite amulety i eliksiry, które miały uchronić ich przed szalejącą wówczas w Państwie Środka zarazą.
Wkrótce zaczęli się wokół niego gromadzić wielbiciele, wyznawcy, wierni. Z miesiąca na miesiąc przybywało ich, aż wreszcie ta wielotysięczna już grupa przekształciła się w militarną sektę, którą Czang Kue nazwał T’ai-p’ing-tao, co się tłumaczy jako Doktryna Wielkiej Równości. Nazwa ta miała się wziąć od taoistycznej Księgi Wielkiej Równości, której wskazaniami kierował się Czang Kue.
Sam mianował się Wielkim Przywódcą Nieba, zaś jego dwaj bracia zostali odpowiednio: Wielkim Przywódcą Ziemi oraz Wielkim Przywódcą Człowieka. Tym samym uosabiali ważną dla taoistów doktrynę o jedności człowieka, ziemi i nieba. W sekcie pojawili się także wielcy i mali magowie. Ci pierwsi dowodzili oddziałami w których znajdowało się 10 tys. ludzi, drudzy zaś nieco mniejszymi grupami zbrojnymi (6-8 tys.).
Cel sekty był jasny: zakończyć epokę Błękitnego Nieba, a więc obalić cesarza oraz dokonać zmiany systemu politycznego, dzięki czemu kryzysy w kraju miały zostać zażegnane, a chłopi mieli przestać żyć w nędzy. Ba, miał nastać czas Żółtego Nieba, „które obdarzy wszystkich szczęściem i radością” – pisał Leonid Wasiliew w wydanej przez PIW w 1974 r. książce „Kulty, religie i tradycje Chin”.
Stąd też wzięły się żółte turbany. Nosili je na głowach wyznawcy sekty, a więc wszyscy ci, którzy oczekiwali na przyjście ery Żółtego Nieba, czyli tak naprawdę na sygnał do zbrojnego powstania przeciw cesarzowi.
Członkowie zagrożonej dynastii Han postanowili przeciwdziałać. Zaczęło się szpiegowanie, dochodzenia, aresztowania… Wszystko to przyspieszyło wybuch powstania do którego żółte turbany nie bardzo były przygotowane. Początkowo odnosiły wprawdzie pewne militarne sukcesy, ale wkrótce ich armia została rozbita, a Czang Kue zachorował i zmarł.
Powstanie upadło i Doktryna Wielkiej Równości zakończyła swą działalność. Część żółtych turbanów udała się jednak na zachód, gdzie działała inna, równie potężna organizacja zwana Sektą Pięciu Miar Ryżu, która z czasem „przekształciła się faktycznie w niewielkie autonomiczne teokratyczne państwo o swoistej strukturze wewnętrznej, z odrębnymi zasadami zarządzania i własnymi poddanymi” – dowodził cytowany wcześniej Leonid Wasiliew.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?