W stanie Uttar Pradeś w północnych Indiach zakończono poszukiwania bajecznego skarbu, który przyśnił się hinduskiemu mędrcowi i nauczycielowi duchowemu. Oficjalnie po miesiącu zrezygnowano z prac wykopaliskowych, które spełzły na niczym.
Poszukiwania tysiąca ton złota prowadzono pod nadzorem indyjskich władz archeologicznych od połowy października w XIX-wiecznym forcie. Wydano na nie 1,6 mln rupii (25300 dolarów) - powiedział lokalny urzędnik Durga Shankar.
Znaleziono jedynie gliniane skorupy, chociaż detektory wskazywały na obecność metalu około 20 metrów pod ziemią - dodał.
Do wykopalisk doprowadził jeden z indyjskich ministrów, uczeń hinduistycznego mędrca, swamiego Shobhana Sarkara, któremu we śnie objawił się duch poległego w walce z Brytyjczykami potomka radżów Rao Rama Baksha Singha. Powstał on przeciwko brytyjskim rządom kolonialnym i został powieszony w 1857 roku. Swamiemu duch miał powiedzieć, że pod fortem w pobliżu biednej wioski Daundia Khera, około 80 km od Lucknow, stolicy Uttar Pradeś, znajduje się skarb.
Poszukiwania złota wartego 40 mld dolarów relacjonowały indyjskie media. Donosiły m.in., że swami Sarkar wysyłał do władz listy, w których domagał się "przejrzystości" wykopalisk i apelował, by złoto, które miano odnaleźć, zasiliło indyjski bank centralny.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?