publikacja 22.09.2025 15:40
Rządzący w Afganistanie talibowie coraz częściej uzależniają udzielanie rodzinom pomocy żywnościowej oraz możliwości zatrudnienia dla ich członków od uczęszczania przez córki do rygorystycznych szkół islamskich - poinformował w poniedziałek portal dziennika "Guardian".
Śledztwo przeprowadzone przez brytyjską gazetę i portal Zan Times w ośmiu z 34 prowincji Afganistanu wykazało, że władze podejmują działania mające uczynić z nauki religii jedyną dostępną opcję edukacji dla dziewcząt i kobiet.
Od czasu wykluczenia w 2021 r. kobiet z systemu edukacji na szczeblu średnim i wyższym talibowie rozbudowują rozległą sieć szkół religijnych, które mają stanowić alternatywę dla świeckich placówek oświatowych. Według ustaleń "Guardiana" do końca 2024 r. w Afganistanie funkcjonowało ponad 21 tys. szkół religijnych i medres, czyli islamskich wyższych szkół teologicznych.
Instytucje te prowadzone są przez mułłów, teologów i interpretatorów zasad islamu, a często także przez przywódców lokalnych społeczności. Zajęcia odbywają się w meczetach lub domach mułłów, za co otrzymują oni wynagrodzenie z ministerstwa edukacji w Kabulu.
W celu zapewnienia personelu w tych szkołach resort edukacji wydał certyfikaty ponad 21 tys. byłych uczniów medres, które pozwalają im uczyć w szkołach średnich oraz na uniwersytetach. Często są to osoby bardzo młode, ale z silnymi przekonaniami ideologicznymi. Doświadczeni nauczyciele z dyplomami uniwersyteckimi zostali pozbawieni możliwości nauczania.
Szkoły religijne często stają się jedyną opcją edukacyjną dla dziewcząt i kobiet w Afganistanie po wykluczeniu ich z oświaty wyższego szczebla. Równie często ich rodziny są motywowane lub nawet zmuszone do wysyłania swoich córek na zajęciach w tych instytucjach. Mułłowie, dla których większa liczba uczniów w szkołach religijnych oznacza wyższe zarobki, często starają się wypłynąć na swoje społeczności, uzależniając pomoc dla rodzin od uczestnictwa należących do nich córek w tych zajęciach.
Rodziny, które opierają się tym namowom, są izolowane i często zmagają się z głodem. Od uczęszczania córek do szkół religijnych czasem uzależniane nawet możliwości zatrudnienia. Z kolei rodziny, które poślą córki na te zajęcia, zauważają, że stają się one bardziej surowe i krytycznie nastawione w stosunku do własnych rodzin, a czasem nawet nazywają rodziców jako "niewiernych" - wynika ustaleń "Guardiana" i Zan Times.
Szkoły podstawowe pozostają otwarte dla dziewcząt, ale wpływ nacisków ze strony talibskich władz jest widoczny - klasy stają się coraz mniej liczne, gdyż uczennice odchodzą ze zwykłych szkół do szkół religijnych. Nawet te, które często starają się łączyć obie formy edukacji, ostatecznie rezygnują z edukacji świeckiej.
Rozwój szkół religijnych zmienił rynek pracy w Afganistanie, gdzie dyplomy uniwersyteckie stały się mniej ważne niż dyplomy przyznawane przez medresy. - Teraz wszyscy rozumieją: jeśli chcesz mieć pracę, zapomnij o studiach, idź do medresy - powiedziała cytowana przez nie nauczycielka.
Jak zauważył "Guardian", zmieniona sytuacja wpływa też na myślenie kobiet i dziewcząt, które przestały marzyć o studiach na uniwersytecie i o pracy lekarki lub inżynierki, a zamiast tego decydują się na naukę w medresie.
Talibowie uzależniają pomoc dla rodzin od uczęszczania córek na zajęcia religijne