Tak postrzegany jest nawet przez muzułmanów - mówi abp Antoniazzi.
Siedem lat po obaleniu reżimu prezydenta Zine el-Abidine Ben Alego w Tunezji sytuacja się nie tylko nie poprawiła, ale życie stało się jeszcze trudniejsze – uważa arcybiskup stolicy tego kraju Tunisu. Abp Ilario Antoniazzi zwrócił uwagę przede wszystkim na wielkie problemy ekonomiczne: inflację, bezrobocie. Największą cenę za ten stan rzeczy ponoszą ludzie młodzi i najbiedniejsza, południowa część tego kraju. Stąd też od kilku dni nie słabną protesty przeciw tym, którzy doprowadzili do tej katastrofalnej sytuacji. Aresztowano ponad 800 osób, spalono prawie sto samochodów, podłożono ogień pod kilka posterunków policji.
W wywiadzie udzielonym Radiu Watykańskiemu abp Antoniazzi mówił także o sytuacji Kościoła w Tunezji oraz jego roli w trudnym procesie demokratyzacji.
„Dzięki naszej pracy w szkołach, kontaktom z ludźmi, nawet przez muzułmanów Kościół jest postrzegany jako instytucja, która może dać nadzieję, zaufanie, która może wskazać dobrą drogę. Wiele razy, także i mnie pytano: jakie jest zdanie Kościoła np. na temat pracy, wolności, przemocy. W przeszłości nikt się mnie o to nie pytał. Możemy więc wskazać na wartości, których być może inni w społeczeństwie nie dostrzegają. Kościół czuje się obywatelem tego kraju. Dlatego radości, cierpienia ludu są naszymi radościami i naszymi cierpieniami. Jesteśmy częścią tego społeczeństwa. A naszym zadaniem jest wskazanie drogi, która poprowadzi do prawdziwej demokracji, także pomagając ludziom w szukaniu miejsc pracy, w wygaszaniu przemocy” – powiedział abp Antoniazzi.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...