Małżeństwo Ferraro z Kalifornii odrzuciło aborcyjne sugestie lekarzy i doczekało się porodu pięcioraczków. Inicjały ich imion: Gabrielle, Riley (chłopiec), Addison (dziewczynka), Cooper i Emerson (dziewczynka) układają się w angielskie słowo: GRACE, to znaczy: ŁASKA.
Meryl (pielęgniarka) i John (zajmuje się sprzedażą samochodów) pobrali się w 2005 r. Planowali 3-4 dzieci, ale okazało się, że cierpią na bezpłodność. Meryl wielokrotnie poroniła. Leczenie nie dawało rezultatów. Myśleli już o adopcji. Dopiero dzięki próbie ostatniej szansy doczekali się córeczki Gianny, ale chcieli mieć kolejne potomstwo. Gdy okazało się, że Meryl nosi w sobie pięcioraczki, lekarze sugerowali „redukcję”, czyli aborcję niektórych dzieci.
- Po przeczytaniu tych wszystkich informacji, byliśmy przerażeni - napisali rodzice na swoim blogu. - Zdecydowaliśmy, że nie jest naszą rolą decydować, które z dzieci będą żyć, a które mają umrzeć. Jeśli Bóg dał nam 5 dzieci, to miał do tego powód. Zdecydowaliśmy, że będziemy widzieć w nich cenne Boże błogosławieństwo, a nie ciężar, którego trzeba się pozbyć - stwierdzili rodzice i zrezygnowali z.. dotychczasowego lekarza.
Kryzys nadszedł w 17 tygodniu ciąży. Wydawało się, że dzieci nie uda się uratować. Jednak przeprowadzony wówczas zabieg udał się. Co więcej, maluchy urodziły się w 33. tygodniu ciąży. To znaczy, że trwała ona o miesiąc dłużej niż wynosi amerykańska średnia w takich przypadkach.
Dwutygodniowe obecnie dzieci mają się dobrze. Dziewczynki szybciej uczą się jeść od chłopców - wynika z rodzinnego blogu, którego motto wzięte jest z Psalmu 139: "Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę".
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...