Jakimś cudem, czy też psim swędem (zależy od tego, jaką kto ma koncepcję funkcjonowania tego świata), ale jak do tej pory pozostaliśmy nietknięci. O codziennej pracy w Republice Środkowej Afryki, między walczącymi ugrupowaniami, pisze br. Robert Wieczorek OFM Cap.
Ale nie cement jest mocą Kościoła. Od ostatniego tygodnia zaczęliśmy z nową praktyką drugiej mszy niedzielnej w Ndim – odprawiana jest wcześniej, o 6:30 w kaplicy św. Franciszka w Dakarze, bo ta od lat stała nieco opuszczona. Ludzie z dzielnicy przyjęli tą propozycję z wielkim zainteresowaniem. Natomiast w sobotni wieczór reaktywowaliśmy praktykę półgodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Z modlitwy czerpiemy siłę. To jest centrum i sens naszego tutaj trwania.
Tak więc jak widzicie, nie ma za bardzo czasu na zbytnie zamartwianie się wojną.
Gdy teraz właśnie piszę te słowa, dociera do mnie informacja o kolejnej „powtórce z rozrywki” jaka się szykuje. Ponownie konwój piekielników spod znaku Seleka, ciągnących tym razem z Berberati, od dżungli na południu, zaatakował wczoraj Bouar, czyli mają intencję przebijać się naszą drogą na północ. Może i tym razem nas ominą? A za nimi, od strony centrum kraju, zbliża się jeszcze kolejny zmotoryzowany czambuł najemników spod znaku Półksiężyca…
A więc za Apokalipsą (22,11-12):
„Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi,
i plugawy niech się jeszcze splugawi,
a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość,
a święty niechaj się jeszcze uświęci!
Oto przyjdę niebawem,
a moja zapłata jest ze mną.”
Wielkie dzięki za modlitwę! Bóg nad tym całym zakręconym światem – On potrafi!
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...