Na to pytanie próbowali sobie odpowiedzieć również starożytni. Jak wyobrażali sobie los zmarłych Egipcjanie, Grecy i Babilończycy?
Starożytni Egipcjanie wyobrażali sobie, że po śmierci człowiek rozpada się na kilka elementów. Pierwiastek dobry, akh wraca w przestrzeń boską, skąd przybył i zamieszkał w człowieku. Dusza ba staje na sądzie i jest rozliczana według zasad maat, które są ładem społecznym. Dusza ka pozostaje przy ciele, by troszczyć się o jego potrzeby. Jeśli dusza ba wypadła pozytywnie na sądzie, to trafiała do krainy szczęścia, gdzie mogła obcować z wyobrażeniami osób, które kochała. W ciągu dnia mogła powracać do żywych i służyć im pomocą. Żywi mogli również prosić o pomoc akh zmarłego, które przebywało w sferze boskiej, dlatego pisali do niego listy, oczekując odpowiedzi we snach.
Babilończycy sądzili, że pod ziemią jest „kraina bez powrotu” zwana Arallu. Granicę między światem żywych, a światem umarłych stanowiła podziemna rzeka Hubur, przez którą przewoził zmarłego Humuttabal. Następnie zmarły wchodził do podziemnego miasta okolonego siedmioma murami, gdzie przy kolejnych bramach oddawał swoje szaty, tak że przed Ereszkigal i jej małżonkiem Nergalem stawał nagi. W tym momencie rozpoczynał się sąd, po którym był skazywany na egzystencję bez napojów i jedzenia, w ciemnościach i prochu. Tylko nieliczne jednostki, wybitni władcy lub bohaterowie mogli liczyć na nieco lepszy los. Istniało przekonanie, że ten los mogą poprawić również ofiary składane przez bliskich na ziemi, a w szczególności przez synów.
Grecy byli przekonani, że z chwilą śmierci ciało ulega rozkładowi, a po śmierci trwa dusza, która po uroczystościach pogrzebowych udawała się do krainy zmarłych, zwanej Hadesem. Najpierw przepływała rzekę Styks i Acheront – w czym pomagał jej przewoźnik Charon – następnie wypijała trochę wody z Źródła Zapomnienia, Lete, aby zapomnieć o swym ziemskim życiu.
W Hadesie znajdowały się trzy krainy. Pierwszą krainą były Łąki Asfodelowe, gdzie przebywać miały dusze zmarłych, którzy za życia nie odznaczali się ani zbytnią dobrocią, ani zbyt wielkimi zbrodniami. Tutaj dusze nie odczuwały cierpienia, ale też były pozbawione radości. Dalej znajdowały się dwie krainy, do których prowadziły specjalne drogi. Jedna to, Elizjum, przeznaczona dla sprawiedliwych, druga to, Tartar, przeznaczona dla wielkich zbrodniarzy. O drodze duszy decydował sąd składający się z trzech sędziów: Minosa, Ajkosa i Radamantysa.
W Elizjum dusze miały przebywać na łąkach wśród drzew, kwiatów i pachnących krzewów, pozbawione ziemskich pragnień i namiętności, zbawiając się grą na instrumentach, udziałem w zawodach i składaniem ofiar bogom. Tartar, to mroczna kraina, gdzie nie docierają promienie słońca, nie ma powiewu wiatru, gdzie dusze doświadczają cierpienia i ciągle słychać jęki, wrzaski i przekleństwa.
***
Powyższy tekst jest fragmentem wykładu, pochodzącym ze strony www.biblicum.pl.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?