Obchodzone w dniu 16 lipca wspomnienie Matki Bożej Szkaplerznej na Karaibach miesza się z miejscowymi kultami synkretycznymi. Jest to szczególnie widoczne na Haiti – kolebce religii wudu.
Wyznawcy tego kultu, niekiedy uważający się też za praktykujących katolików, dokonują tego dnia rytualnych ablucji dla oddalenia nieszczęść i zmycia win.
Dla haitańskiego Kościoła wudu to wielki problem. Tak uważa kard. Chibly Langlois, który wskazuje, że zawarta w tych wierzeniach magia skrywa przed ludźmi rzeczywiste przyczyny ich nieszczęść, czyli bezprawie i niską jakość życia politycznego. Haitańczycy, nie mając środków na przykład na leczenie czy dochodzenie sprawiedliwości, odwołują się do działań magicznych u kapłana wudu. Tak czyni niemal połowa mieszkańców Haiti, choć 80 proc. z nich deklaruje się jako katolicy.
Kościół walczy z tym rozdwojeniem, uważając je również za poważny problem społeczny dla kraju. „Nie byłoby tego, gdyby człowiek był wystarczająco wykształcony i majętny” – zaznacza kard. Langlois i dodaje: „Nie można być jednocześnie katolikiem i wyznawcą wudu”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?