Ten powstały w 1999 roku film jest z pewnością najlepszą biblijną animacją, jaka dotąd została stworzona. Zestawiona z aktorskimi filmami biblijnymi, także poradziłaby sobie świetnie.
Nazwanie wyreżyserowanego przez Brendę Chapman, Simona Wellsa i Steve’a Hicknera „Księcia Egiptu” najlepszym filmem biblijnym w dziejach kinematografii byłoby pewnie przesadą, ale umieszczenie go w pierwszej dziesiątce (a może nawet piątce?) produkcji tego gatunku, wielkich kontrowersji budzić nie powinno. Ciekawie pisał o tej animacji słynny amerykański krytyk Roger Ebert. Jego zdaniem tak właśnie kino biblijne wyobrażał sobie legendarny Cecil B. DeMille (reżyser m.in. „Dziesięciorga przykazań”), tyle tylko, że w jego czasach Hollywood nie dysponowało odpowiednimi środkami technicznymi, by tworzyć dzieła tak perfekcyjne, jak „Książę Egiptu”.
W filmie tym opowiedziano historię Mojżesza. Rzecz jasna jest tu trochę zmian w stosunku do biblijnego oryginału, ale są one niewielkie i wprowadzone głównie po to, by fabuła stała się atrakcyjniejsza dla młodego widza. Mamy więc np. młodych Mojżesza i Ramzesa, którzy ścigają się rydwanami niczym bohaterowie „Ben Hura”, wprowadzają zamieszanie jak „Złodziej z Bagdadu”, wszystko to zaś na tle scenerii do złudzenia przypominającej kadry z „Nietolerancji” Davida Griffitha.
Historia kina w pigułce. I nie tylko kina. Także malarstwa. Wszak niektóre sceny wyglądają niczym ożywione biblijne ilustracje Gustave’a Doré. Ożywają też egipskie hieroglify w niesamowitej, onirycznej sekwencji, gdy Mojżesz (we śnie) uświadamia sobie zbrodnię, jakiej dokonał egipski władca. „Faraon wydał wtedy całemu narodowi rozkaz: «Wszystkich nowo narodzonych chłopców Hebrajczyków należy wyrzucić do rzeki, a dziewczynki pozostawić przy życiu»” jak czytamy w Biblii.
Znakomite są tutaj także piosenki (jedna została nagrodzona nawet oscarową statuetką). Gdyby „Książę Egiptu” był filmem aktorskim, wszystkie te wokalne popisy, podniosłe songi i „chóralne komentarze” musiałyby strasznie razić. W animacji nie przeszkadzają. Ba, tekściarze świetnie przemycają w nich refleksje na temat skarbu, jakim jest wiara. Jak wielką pociechę może z niej czerpać cierpiący, ale wierzący człowiek.
Kreska bardzo przypomina animacje disnejowskie, film powstał jednak w DreamWorks – wytwórni konkurencyjnej. Inspiracja jest jednak ewidentna – zwłaszcza gdy idzie o humorystyczne postacie drugoplanowe. Tu są nimi np. dwaj zabawni egipscy czarownicy, przypominający Filpa i Flapa. W oryginale głosy podkładali pod nich dwaj z trzech amigos, czyli komicy Steve Martin i Martin Short. Prócz nich amerykańscy widzowie usłyszeć mogli m.in. Vala Kilmera, Ralpha Fiennesa, Michelle Pfeiffer, Sandrę Bullock, Jeffa Goldbluma, Patricka Stewarta, Danny’ego Glovera, czy Helen Mirren.
Imponująca lista nazwiska i imponujący film. Sposób w jaki pokazano na ekranie plagi egipskie, czy przejście przez morze (Izraelici idą w jakiejś przedziwnej wodnej jaskini przypominającej dzisiejsze podmorskie oceanaria)… Opisać tego nie sposób. To trzeba po prostu zobaczyć!
***
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Paramount Movies
The Prince of Egypt - Trailer
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?