W Turcji Boże Narodzenie jest dla chrześcijan dniem roboczym.
Ozdoby, które określamy jako „bożonarodzeniowe”, można zobaczyć nawet w miastach tureckich, bo i tam wkracza w takich momentach konsumpcjonizm. Ale tylko do tego się to ogranicza, bo tamtejsi chrześcijanie są na marginesie. Jak wyznawcy Chrystusa przeżywają tam uroczystość Narodzenia Pańskiego, mówi bp Paolo Bizzeti SJ. Od ubiegłego roku kieruje on wikariatem apostolskim Anatolii, obejmującym całą środkową i wschodnią część Turcji.
„Z pewnością chrześcijanie będą przeżywać Boże Narodzenie jako normalny dzień pracy. Ta marginalność jest tu w rzeczywistości także marginalnością każdego chrześcijanina, począwszy już od urodzenia. Właśnie w takim kraju jak Turcja zdajemy sobie sprawę, jak teraźniejszość obciążona jest konfliktową przeszłością. Mieli w niej udział wszyscy, tak ludzie miejscowi, jak i mocarstwa zachodnie. Każdy pozostawił po sobie znak przemocy i swoich planów dominacji. Widzę, że przeważająca większość ludzi na pewno chce pokoju i akceptuje też pluralizm. Trzeba zatem, by stawało się to programem politycznym coraz bardziej zdecydowanym i na wszelki sposób realizowanym. Moje doświadczenie potwierdza, że na peryferiach lepiej rozumie się wyzwania Ewangelii i to, co jest specyficzne dla chrześcijaństwa, kiedy jest się niewielką mniejszością i potwierdza się takie wartości, jak przebaczenie, miłosierdzie, gościnność”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?