Ponad tysiąc osób przeszło w sobotę ulicami miasta Bielefeld w Niemczech, aby uczcić pamięć jazydów, którzy padli ofiarą terroru ze strony dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) w Iraku - poinformowała niemiecka policja.
Jak podaje agencja dpa, wśród ok. 1600 demonstrantów znaleźli się także sami jazydzi. Przedstawiciele tej mniejszości religijnej nieśli ze sobą transparenty, na których widniał napis "Prawa kobiet to prawa człowieka". Niektórzy ubrani byli w koszulki z nadrukiem "Ludobójstwo jazydów".
Jazydzi są mniejszością mówiącą językiem kurdyjskim, która wyznaje synkretyczną religię powstałą w XII wieku z połączenia wierzeń indoirańskich, judaizmu, nestorianizmu i islamu. Sunniccy islamiści uważają wyznawców tej religii za czcicieli diabła i prześladują ich.
Latem 2014 roku dżihadyści z IS zajęli zamieszkany przez jazydów region wokół Sindżar i kontrolowali ten obszar do listopada 2015 roku. W tym czasie tysiące tamtejszych jazydów zostało zmuszonych do ucieczki lub zamordowanych. Wiele kobiet i dziewczynek zostało zgwałconych i uprowadzonych, a także zmuszanych do małżeństwa. Według ONZ w 2014 r. dżihadyści zniewolili około 7 tysięcy kobiet i dziewcząt.
Do tej pory nie udało się dokładnie ustalić, ile osób straciło życie z rąk islamskich terrorystów. W sumie ponad 400 tysięcy członków tej mniejszości religijnej musiało uciekać przed prześladowaniami.
Masakra mniejszości jazydzkiej przez dżihadystów - potępiona przez ONZ jako "próba ludobójstwa" - dostarczyła bezpośredniego powodu do rozpoczęcia zachodnich ataków lotniczych w Iraku i w Syrii.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...