Działająca w regionie organizacja Save the Children bije na alarm, że nieletni, którzy są pozbawieni opieki rodziców stają się łatwym łupem handlarzy żywym towarem i innych form wykorzystywania. Stąd działania mające na celu zapewnienie im nie tylko bezpieczeństwa, ale i przywrócenia utraconego dzieciństwa. W obozach uchodźców tworzone są place zabaw, przedszkola, szkoły oraz punkty dystrybucji żywności i środków sanitarnych. Niesiona pomoc jest jednak kroplą w morzu potrzeb.
UNICEF podkreśla, że 0,5 mln dzieci nie ma szans na naukę, a co za tym idzie na jakąkolwiek normalną przyszłość. „Jeśli realnie nie zainwestujemy obecnie w edukację dzieci Rohingya, to przyczynimy się do powstania straconego pokolenia, które po powrocie do swej ojczyzny nie będzie posiadało najmniejszych zdolności, by zadbać o siebie i przyczynić się do rozwoju społeczeństwa” – podkreśla UNICEF. Ogromnym problemem jest też pogłębiający się z każdym tygodniem stopień niedożywienia. Szacuje się, że ponad 50 tys. dzieci poniżej 5. roku życia potrzebuje natychmiastowego wsparcia, w przeciwnym wypadku mogą nie dotrwać do kolejnych urodzin.
Konflikt etniczny w Birmie trwa od ponad 70 lat. Mimo, że lud Rohindża mieszka w Birmie od pokoleń władze uważają go za nielegalnych emigrantów, a nie legalnych obywateli. Ludzie żyją w biedzie, nie posiadają obywatelstwa, a przez to żadnych swobód. Konflikt przybrał na sile w 2016 r. i nie słabnie mimo wielu krwawych zajść powodując rzesze uchodźców. Za Rohindżami kilkakrotnie wstawiał się Papież Franciszek apelując o pomoc dla nich, a przede wszystkim o uznanie praw tego ludu.