Duże połacie pustyni, kurz, upał i miejsca, w których Bóg spotykał człowieka. Jordania jest trudna, wymagająca i piękna. Nie da się jej nie pokochać.
Tajemnicza mapa
Madaba, gdzie zwiedzamy kościół, rozmawiając z ks. Firasem Aridahem, to miasto niezwykłe, prawdziwy skarbiec. Chociaż inne miasto odbiera od świata wyrazy podziwu i pełni rolę architektonicznej celebrytki, to w Madabie znajduje się coś prawdziwie cudownego.
Cerkiew Świętego Jerzego. Młoda kobieta przy wejściu bacznie przygląda się odsłoniętym ramionom kobiet i natychmiast podaje im szale, nie tłumacząc nawet, jak powinno się je zakładać. Światło, dużo światła, które odbija się od ikony świętego patrona i wielu innych świętych. Niewtajemniczonemu nie przyjdzie nawet do głowy, że postępując w kierunku ikonostasu, zbliża się do jednego z najcenniejszych zabytków świata – mozaikowej mapy, która dla Jordańczyków jest jak rodzaj najcenniejszego dziedzictwa określającego ich pozycję w świecie. Coś jak Mona Lisa Bliskiego Wschodu, choć nie jest nawet jakoś szczególnie piękna i zjawiskowa. To po prostu mozaika, a właściwie jej ocalały fragment. Obejmuje obszar od Libanu po Deltę Nilu i od wybrzeży Morza Śródziemnego po Pustynię Syryjską na wschodzie Jordanii. Fadi Abdullah opowiada o niej z ogromnym przejęciem. Ma świadomość, że mówi o jednym z najważniejszych zabytków swojego kraju. – Jordan wpada do Morza Martwego – opowiada. – Widać dwie ryby. Jedna z nich płynie w kierunku Morza Martwego, a druga stamtąd wraca. Spotykają się dokładnie w miejscu chrztu Jezusa. Czy to był przypadek? – pyta. I odpowiada natychmiast: – Oczywiście, że nie. Raczej podkreślenie szczególnego charakteru tego miejsca.
Oprócz ryb, mających zdaniem mojego przewodnika określać miejsce, w którym Jezus został ochrzczony, autor przedstawił: Morze Martwe z dwiema łodziami, szereg mostów łączących brzegi Jordanu, lwa polującego na stepach Moabu, Jerycho otoczone palmami, Betlejem i inne miejsca święte. W sumie 150 miejsc. To najstarsza mapa mozaikowa w historii sztuki, która stanowi jedno z cenniejszych źródeł używanych przez biblistów i archeologów do lokalizacji miejsc biblijnych.
Kamienny cud świata
W Drugiej Księdze Królewskiej Amazjasz, syn Joasza, „pokonał Edomitów w Dolinie Soli, w liczbie dziesięciu tysięcy, i zdobył w bitwie Selę, i nadał jej nazwę Jokteel” (2 Krl 14,7). Dolina Soli, jak tłumaczy komentarz w Biblii Tysiąclecia, to południowy kraniec doliny Morza Martwego, zaś Sela... to obecnie jeden z siedmiu cudów świata – Petra. Leży w południowo-zachodniej Jordanii, w skalnej dolinie, do której prowadzi jedna wąska droga wśród skał. Nazywana przez swoich założycieli, Nabatejczyków, „wielobarwną”, naprawdę budzi respekt. Petra stopniowo stawała się stałym osiedlem o charakterze miejskim. Że była trudna do zdobycia, to oczywiste. Stąd wczytuję się w ten fragment Księgi Królewskiej ze zdumieniem. Z takim samym, z jakim otwieram oczy na widok Skarbca Faraona, do którego prowadzi mnie Fadi, dopuszczając się lekkiej manipulacji dla zwiększenia efektu. Wygląda to tak: idziesz wśród różnobarwnych skał, na których słoneczne promienie malują arcydzieła. Dostajesz zawrotu głowy od patrzenia we wszystkich kierunkach naraz. Nagle słyszysz polecenie: „Spójrz tam!”. Patrzysz więc gdzieś wysoko do góry. Przewodnik mówi, byś zamknął oczy. Robisz to. Każe ci odwrócić głowę i je otworzyć. I wtedy, pomiędzy dwoma skalnymi urwiskami, dostrzegasz to. Budynek wykuty w skale, jakiego nigdzie indziej nie uświadczysz. Al-Chazna.
Mieszając się w tłum zwiedzający Petrę, w stada osłów, wielbłądów i koni, nieustannie nagabywany przez Beduinów, myślę tylko o jednym: to trzeba było przeżyć. Zobaczyć, zmrużyć oczy od oślepiającego, odbitego od różnobarwnych skał światła słonecznego, dotknąć. Tego świata starego i starożytnego, w którym losy ludzi i kultur splatały się ze sobą i do dzisiaj pozostały nierozerwalne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?