Fragment książki "Cuda Jezusa", który zamieszczamy za zgodą Autora i Wydawnictwa Edycja Świętego Pawła
„Zły duch" zatem oznacza każdą złą, nierozpoznaną siłę, która szkodzi człowiekowi. Autor biblijny nie rozstrzyga, czy chodzi o chorobę, szaleństwo, czy wpływ szatana. Jeśli objawy padaczki u dziecka ojciec nazwał „duchem niemym" (Mk 9, 17) to nie dlatego, że myślał naiwnie, jakoby dziecko zostało opętane. Po prostu stwierdzał, że coś złego się z nim dzieje. Na podobnej zasadzie mówimy dzisiaj: „zachowuje się jak szalony". Tak się wyrażając, Ewangelie nie rozstrzygają, czy chodzi o działanie w przystępie gniewu, na skutek złośliwego zamiaru, w wyniku odurzenia, choroby umysłowej albo też opętania szatańskiego.
Ewangelie nie uczą tu bowiem medycyny ani psychologii i po prostu nawiązują do potocznego sposobu mówienia. Chcą pokazać, że Jezus, nasz Zbawca, radzi sobie z takim wewnętrznym złem. Częściej jednak widzą je bezosobowo (aczkolwiek nie zawsze, por. Mk 3, 11; 5, 1-20; Mt 12, 43-45 i paralelne). Źle więc czynią tłumacze Ewangelii, którzy taki ogólny sposób mówienia próbują sztucznie uściślić. Zamiast człowieka „w duchu nieczystym", czyli szalonego, pojawia się wtedy w przekładzie polskim „opętany" (Mk 1,23; 5,2 itd.), którego w greckim oryginale wcale nie ma!
Co więcej, skojarzenie takich „złych duchów" z szatanem pozostaje w Biblii wyjątkiem. W Mk 3, 22-23 (i miejsca paralelne) widzą je w powiązaniu ze sobą przeciwnicy Jezusa. W Łk 10, 17-20 szatan i złe duchy występują obok siebie, ale jako pokonani wrogowie. Za bezpośredniego sprawcę zła fizycznego uznany został szatan w Łk 13, 16, ale tam nie chodzi o opętanie, lecz o garb! Jezus nawiązał po prostu do sposobu myślenia słuchaczy, nie podając go do wierzenia. W jednym miejscu w Nowym Testamencie, w Liście św. Jakuba (Jk 2, 19), trzeba wprawdzie rozumieć „złe duchy" osobowo, jako diabły, ale tam nie oznaczają one ukrytych sił działających wewnątrz człowieka, lecz kusicieli.
Rozumienie osobowe złych duchów ma natomiast liczne odpowiedniki w ówczesnej apokryficznej literaturze żydowskiej (por. np. Testament Salomona), z której się zapewne wywodzi. Tam z kolei pojawiło się pod wpływem pogańskim, gdyż widzenie złych duchów jako złośliwych bóstw oraz ich zaklinanie ma źródła babilońskie i greckie. Jak wskazałem, w Ewangeliach wygląda to jednak inaczej.
Podobnie wygląda sprawa ze słowem „demon" (63 razy w Nowym Testamencie). Greckie daimonion to słowo w rodzaju nijakim, które oznacza ponadludzką siłę, działającą na umysł człowieka. Mogła to być siła dobra, na przykład Sokrates nazwał tak wewnętrzny głos sumienia. Najczęściej chodzi jednak o złe siły duchowe, dla Greków półboskie. O ile jednak dla nas bóstwo to zawsze ktoś, osoba, to dla pogan każda siła przewyższająca człowieka miała cechy boskie, czy chodziło o zjawiska przyrodnicze, czy wewnętrzne. Daimonion nie oznacza więc tak po prostu „demona". Sugeruje przede wszystkim „obcą siłę" albo nawet „dziwny impuls". Analogicznie daimonizomenos oznacza „opętanego" jako tego, który jej ulega, trochę jak w zdaniu: „Co on robi, zły duch go opętał!". Rozumienie osobowe takich „demonów" rozwinęło się w późnej starożytności.
Czy stąd wynika, że kojarzenie złych duchów z szatanem i wiara w możliwość opętania stanowią błąd i przesąd? Też nie. Istnieje między tymi zjawiskami związek, ale nie taki, jak się potocznie myśli. Szatan wcale nie jest tożsamy ze „złymi duchami" działającymi w człowieku, ale przecież jest z nimi powiązany.
Najpierw popatrzmy na to ogólnie. W perspektywie biblijnej dobro pochodzi od Boga. A zło? Z błędów człowieka, ale człowieka nakłonionego do grzechu przez szatana. On jest więc ostateczną przyczyną zła, jego źródłem. Przyczyny bezpośrednie mogą być inne: zła wola człowieka czy choroba. O ile myślenie przyrodnicze skłania się do szukania przyczyn bezpośrednich, doraźnych, to filozoficzne i teologiczne szuka przyczyn ostatecznych, najgłębszych. Wtedy się okazuje, że za każdym złem gnębiącym człowieka stoi szatan.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?