Budda

Nie miał już „ja”, jego ego wygasło i mówiono o nim jako o tathagacie, czyli tym, który całkiem po prostu „odszedł”.

Sztuka buddyjska zwykle przedstawia Buddę jako samotną po­stać pogrążoną w medytacji, a przecież tak naprawdę od momen­tu, gdy zaczął głosić Dhammę, większość życia spędzał w otocze­niu hałaśliwych tłumów.

W wędrówkach na ogół towarzyszyły mu setki bhikkhu, których gwar bywał tak głośny, że od czasu do czasu Budda musiał wręcz prosić o odrobinę ciszy. Za pochodem bhikkhu często podążali świeccy uczniowie, przemieszczający się rydwanami i wozami wyładowanymi prowiantem. Budda spę­dzał czas nie w leśnych pustelniach na odludziu, lecz w małych i dużych miastach. Ale choć ostatnich czterdzieści pięć lat życia spędził na widoku publicznym, teksty źródłowe opisują ten długi i ważny okres dość pobieżnie, dając biografom niewiele punk­tów zaczepienia.

Odwrotnie niż w przypadku Jezusa. Ewangelie nie mówią prawie nic o wczesnym okresie jego życia i na dobre podejmują narrację dopiero od chwili, gdy rozpoczyna on misję nauczania. Pisma buddyjskie natomiast relacjonują wprawdzie kazania Buddy i w miarę szczegółowo opisują pierwszych pięć lat jego działalności nauczycielskiej, jednak później jego postać stopniowo znika z pola widzenia, a na temat ostatnich dwudzie­stu lat jego życia nie dysponujemy niemal żadnymi przekazami.

Ta powściągliwość w słowach spotkałaby się z aprobatą Bud­dy. Kult jego osoby to ostatnia rzecz, jakiej sobie życzył; zawsze podkreślał, że ważna jest Dhamma, a nie on sam. Jak wspomnie­liśmy, zwykł mawiać: „Kto widzi mnie, widzi Dhammę, a kto widzi Dhammę, widzi mnie”. Zresztą od chwili oświecenia nic już tak naprawdę nie mogło mu się przydarzyć. Nie miał już „ja”, jego ego wygasło i mówiono o nim jako o tathagacie, czyli tym, który całkiem po prostu „odszedł”.

Nawet kiedy teksty palijskie relacjonują pierwsze lata jego misji, mniej interesują się faktami historycznymi, a więcej symbolicznym znaczeniem opowiada­nych zdarzeń. Budda stał się archetypem życia uduchowionego, uosobieniem Dhammy i nibbany. Był nowym typem człowieka: wyzwolony z udręk chciwości i nienawiści, nauczył się tak pa­nować nad własną psychiką, aby żyć w stanie wolnym od ego. Nadal żył w świecie, lecz jednocześnie zamieszkiwał inny, święty wymiar, co monoteiści nazwaliby życiem w obecności Bożej.

Re­lacjonując owe pierwsze lata nauczania Buddy, teksty nie mówią więc nic o tym, co wówczas myślał i czuł, a jedynie na przykładzie jego działalności pokazują, jak pierwsi buddyści odnosili się do gospodarczej, politycznej i religijnej rzeczywistości w miastach północnych Indii.

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Budda. Portret człowieka przebudzonego". Autorka: Karen Armstrong. Wydawnictwo: Czarna Owca.

Budda

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg