Chrześcijanie czczą dwa patyki, na których wisi strzęp ciała. A buddyści wielbią boginię miłości Kwan, która stoi na rozstaju dróg.
Żeby móc zobaczyć w krzyżu Prawdę, tak jak wieśniak z Ars, wielu ludzi – świeckich czy zakonników – musi jednak przejść przez kolorowe, pełne rozproszeń ulice miast. Ale już na tej ulicy można zobaczyć świat w świetle wiary – zobaczyć obiektywną prawdę o ludziach.
Jako młody brat, student teologii albo jako stary ksiądz wychodzę na miasto. Widzę: tu tramwaje, tu autobusy, tu dziewczyna, tu Mercedes 300, dalej reklama, Planty – normalne życie wielkomiejskie. Idziemy tak rozproszoną ulicą i walczymy. I słusznie, trzeba walczyć, ale taka walka może przejść w odruch nerwicogenny. Co więc zrobić z tym wszystkim, co widzę na ulicy? Trzeba to oświecić, tak jak oko. Jeśli moje spojrzenie na Kraków będzie jasne obiektywizmem wiary, to będę widział nie tylko ludzi, ale i rzeczy niewidzialne o nich. Zobaczę, że ci, którzy przechodzą ulicą, to są często ludzie bardzo nieszczęśliwi. Ładnie ubrani, ale bardzo biedni. Mający dolary, ale bardzo nędzni. W świetle wiary widzę rzeczy niewidzialne.
Święty Paweł pisze w Liście do Efezjan (Ef 5,8): Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu. Taksówkarze, robotnicy, niewolnicy, sprzątacze ulic, handlujący winem na straganach – wszyscy mogą chodzić w światłości Pana. Owocem światłości jest bowiem wszelka prawość i sprawiedliwość. Badajcie, co jest miłe Panu – naucza św. Paweł. I nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, a raczej piętnując, nawracajcie tamtych.
Człowiek staje się powoli światłością. W buddyzmie jest światło w podświadomości powiększone o świadomość kosmiczną, a w chrześcijaństwie jest światłość w Panu, czyli w Osobie Boskiej. To jest całkiem inne światło. Dwa światy, czasami podobne, bo i tu, i tu jest człowiek oświecony. Czy oświecenie w chrześcijaństwie jest realne? Jest bardzo realne, bo to jest Pismo Święte. Wszystko, co jest napisane w Biblii, sprawdza się. Owocem światłości jest bowiem wszelka prawda. Gdy pójdę na ulicę w świetle prawdy, to zobaczę wszystko. Nie tylko kolor i reklamę, ale naprawdę świat współczesny.
Święty Paweł dalej w Liście do Efezjan pisze tak: ”...wszystkie te rzeczy piętnowane stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko co staje się jawne, jest światłem”. Jeśli we mnie jest światło, o którym pisze św. Paweł, i o którym mówi Syn Boży, to wszystko jest dla mnie jasne. Fizycznie, widziane okiem ciała jest ciemne, widziane okiem ducha jest jasne. To jest tak zwane życie wewnętrzne. To nie jest zaglądanie do środka i pozycjonowanie: tu są grzechy, tu cnoty, których prawie nie ma, tam wady. Nie o takie zaglądanie chodzi. Grzechy wypomni nam spowiednik. Chodzi o coś zupełnie innego. Jeśli światło zaświeci z mego wnętrza, mojej psychiki, to zobaczę wszystko w prawdzie. Pan mnie powołał i to jest jasność. Jeśli nie będę szedł za słońcem, za światłem, które świeci, to pójdę w ciemność. Może w tych ciemnościach będą ramiona Marysi Kowalskiej, które mnie trochę pocieszą, ale nie będą one prowadzącym światłem. Tym światłem jest tylko Chrystus. „Zbudź się, o śpiący i powstań z martwych, a zajaśnieje Ci Chrystus”. (Ef 5, 14). Wszystkie konferencje, kazania, homilie, napomnienia, uwagi, są niczym wobec przebudzenia. Buddyści powiedzą, że to jest przebudzenie się do rzeczywistości pierwotnej świata. My powiemy, że to jest przebudzenie do Chrystusa. Ludzie, którzy nie tkwią mocno w świetle Chrystusa, łatwo dają się nabrać na różne fałszywki.
Żeby dojść do światła, trzeba wszystkie ciemności porozbijać. Taka to robota, umartwienie niesamowite. Co chwilę coś staje się ciemne i trzeba znowu tę ciemność rozświetlić. Nie usunąć, bo się nie da, tylko rozświetlić. Rzucić na nią światło Słowa, światło wiary. Z reguły coś świeci w ciemności, ale jak czytamy w Prologu św. Jana (1, 5): „Ciemności mnie nie ogarnęły”. Światło jest niezwyciężone. Jeśli je mam, to jestem w tym świetle niezwyciężonym zwycięzcą.
Po okresie fascynacji religiami Dalekiego Wschodu, pod wpływem słów Jana Pawła II – w których Papież podkreślał, że chrześcijaństwo oddycha dwoma płucami – Badeni zaczął studiować Filokaliai kontemplować ikonę. Najczęściej kontemplował ikonę Trójcy Świętej, Rublowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?