Święte wulkany

Malownicze, groźne, słynące z niezwykle żyznych gleb wokół nich…

Między innymi o takich wulkanach przeczytać możemy w najnowszym, grudniowym wydaniu miesięcznika „Wiedza i Życie”. Ale w tekście Andrzeja Hołdysa, zatytułowanym „Pożyteczne wulkany” autor sporo miejsca poświęcił także wulkanom - miejscom kultu. Ośrodkom wierzeń religijnych.

I wcale nie musi chodzić tu o jakieś dawne dzieje, bo np. jeszcze w latach ’60, gdy amerykańscy astronomowie postanowili ustawić teleskopy na wznoszącym się na ponad 4200 m n.p.m. hawajskim wulkanie Mauna Kea, ostro zaprotestowali rodzimi mieszkańcy

archipelagu, dla których pięć wulkanów wyspy to miejsca święte, będące siedzibami bogów, gdzie zwykli śmiertelnicy nie mają wstępu, z wyjątkiem liderów społeczności.

Podobną czcią otaczane są także góry-wulkany w innych częściach świata. Hołdys wymienia m.in. takie miejsca jak góra Fudżi w Japonii, znajdujący się nieopodal amerykańskiego Seattle wulkan Mount River, czy afrykańskie Kilimandżaro. Ale wspomina także o pewnym biblijnym wulkanie, czyli górze Ararat, na której to miała ostatecznie zacumować arka Noego.

W rzeczywistości nie jest to góra, a dwa wulkany – Mały i Wielki Ararat, który

był przez tysiąclecia świętą górą dla ludzi mieszkających u jego podnóży, przede wszystkim Ormian, dla których stał się (…) symbolem narodowym, religijnym i kulturowym. Ormiański Kościół Apostolski długo zakazywał wspinania się na niego, utrzymując, że zachowały się tam pozostałości arki Noego.

Więcej na ten temat w grudniowym numerze „Wiedzy i Życia”, a poniżej galeria ukazująca piękno i niezwykłość Araratu.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg