publikacja 20.04.2011 13:02
Dążenie do przywrócenia utraconej jedności stanowiło od początku pontyfikatu jeden z priorytetów Jana Pawła II.
Jan Paweł II na spotkaniu z przywódcami muzułmańskimi w meczecie Ommajadów w Damaszku w 2001 r. Grzegorz Gałązka
Mam prawdziwą nadzieję, że nasze dzisiejsze spotkanie w meczecie Ommajadów będzie znakiem naszego zdeterminowanego dążenia do rozwijania dialogu międzyreligijnego między Kościołem katolickim a islamem. Dialog ten zyskał na sile w ostatnich dziesięcioleciach i możemy dziś być wdzięczni za drogę, którą razem postępujemy. (...) Ważne jest, by muzułmanie i chrześcijanie bez ustanku pogłębiali wspólnie kwestie filozoficzne i teologiczne, aby dojść do bardziej obiektywnego i całościowego poznania nawzajem swoich wierzeń religijnych. Lepsze zrozumienie wzajemne z pewnością doprowadzi w praktyce do nowego sposobu przedstawiania naszych dwóch religii – nie w przeciwstawieniu, jak to miało miejsce zbyt często w przeszłości, ale w partnerstwie na rzecz dobra rodziny ludzkiej.
|
---|
* * *
Papież wśród przedstawicieli innych religii świata? Ramię w ramię z muzułmanami buddystami, hinduistami? Wikariusz Chrystusa inicjatorem spotkania z taoistami, szintoistami i animistami, którzy darzą czcią duchy przodków? Dla wszystkich znalazło się miejsce nie tylko w papieskiej wyobraźni, ale na wspólnym spotkaniu w mieście św. Franciszka – Asyżu. Wielu watykańskich kurialistów obawiało się zgorszenia i zamieszania w umysłach wiernych: czyżby Papież stawiał na równi wszystkie religie? Lękano się, że Jan Paweł II otwiera wrota religijnemu synkretyzmowi. A jednak i tu Ojciec Święty stawia na swoim. Wkrótce głosy krytyki milkną, zaczyna mówić się o "duchu Asyżu", o otwarciu nowej karty w dialogu Kościoła katolickiego z innymi religiami.
Spotkanie zorganizowane w Asyżu w 1986 roku miało swoją kontynuację w styczniu 2002 roku. "Tylko ty jesteś w stanie zebrać na takim spotkaniu przedstawicieli różnych religii" – powie wówczas Janowi Pawłowi II rabin Israel Singer ze Stanów Zjednoczonych. Rzeczywiście, moralny autorytet Papieża przekroczył ramy chrześcijańskiego świata. Papież był przekonany, że w religiach tkwi wielki potencjał dobra, potencjał, który - zwłaszcza w świecie podziałów i nienawiści - można skierować w stronę zaangażowania na rzecz pokoju. Tym bardziej że licznym na świecie aktom terroru często towarzyszy religijna retoryka.