Obecnie w tym syryjskim mieście dobiega końca czystka etniczno-religijna, w której ofiarami muzułmańskich ekstremistów stali się wyznawcy Chrystusa.
Syryjskie miasto Homs opuściło już 90 proc. chrześcijan. Miejscowość ta stała się symbolem wojny domowej, jaka rozgrywa się na oczach całego świata.
Na przedmieściach miasta Homs radykalna bojówka islamska sprofanowała i zajęła katolicki kościół melchicki św. Eliasza.
Świat zapomniał o Syrii, nie interesuje się już trwającą tam wojną – ostrzega ks. Ziad Hilal, koordynator kilku ośrodków dla uchodźców i ofiar wojny w Homs prowadzonych przez tamtejszych jezuitów.
Za każdego z porwanych chrześcijan dżihadyści żądają 100 tys. dolarów okupu,
Syrokatolicki kapłan, który po porwaniu przez dżihadystów jest już od ponad tygodnia na wolności, swą ucieczkę zawdzięcza pomocy humanitarnej, jakiej od lat udzielał również muzułmanom.
To zrozumiałe. Przecież nie można wbrew sobie uważać, że rację ma mój adwersarz. Tylko dlaczego zaraz się o to bić?
Państwo Islamskie – nowy twór na mapie Bliskiego Wschodu, który budzi tyle obaw, konstruuje wydajny system samofinansowania, który ma zapewnić ostateczny upadek Syrii i Iraku.