Która z nich okaże się być najbardziej "szalona"? Refleksja Erica-Emmanuela Schmitta.
Każda religia podkreśla inną cnotę: u żydów to szacunek, u chrześcijan miłość, u muzułmanów posłuszeństwo, a u buddystów współczucie.
Z tej czwórki najbardziej szalona okazuje się propozycja chrześcijaństwa. Co? Kochać wszystkich? Każdego bez wyjątku? Cudzoziemca, drania, skąpca, zdrajcę, gbura? Nosić w sercu wrogów, a wręcz oprawców, jak Jezus przybity do krzyża? Kochać tego, który cię zabija? To żądanie niemożliwego… Nie można bardziej drastycznie sprzeciwić się naturalnym ludzkim odruchom wyrastającym z lęku, ostrożności, obrony. Dotąd żadna doktryna nigdy nie zachęcała do podobnej rewolucji zakorzenionej w romantycznej idei, wzniosłej i jednocześnie kategorycznej.
Ale chrześcijaństwo na tym nie poprzestaje, uparcie przesadza, żąda więcej. Nie tylko zachęca do tego, co niemożliwe, lecz nakłania również do tego, co nie do pomyślenia: domaga się uznania, że Bóg stał się człowiekiem, że cierpiał za nas, zanim umarł, a potem zmartwychwstał. Podobna irracjonalność sprowadza umysł na skraj otchłani.
Oczywiście każdy kult opiera się na objawieniach, ale chrześcijaństwo poprzez Wcielenie dokonuje nadrzędnego zamachu na intelekt.
Rozumiem opór żydów, muzułmanów i ateistów wobec chrześcijaństwa. Zaburzając praktyczny porządek oparty na materialnych interesach i obawie przed niebezpieczeństwami, szokuje ono rozum. Blaise Pascal mówi o tym wprost: niewidzialny Bóg był o wiele bardziej rozpoznawalny, niż wtedy gdy stał się widzialny. To dopiero paradoks! Łatwiej wierzyć w Boga nieobecnego niż w Boga, który zstępuje między nas. Lepiej czekać na Mesjasza, niż Go witać. Uznanie Jezusa za proroka, mędrca czy oszusta uspokaja zdrowy rozsądek.
Sposób, w jaki Jezus został wśród nas, dał początek zdumiewającemu rytuałowi. „Kiedy na ostatek chciał spełnić daną apostołom obietnicę, iż pozostanie z ludźmi aż do swego ostatecznego przyjścia, wybrał sobie na to pozostanie najprzedziwniejszą i najbardziej tajemniczą postać Eucharystii”. W trakcie mojej podróży nic nie nabrało większego znaczenia niż moment, w którym przyjmuję i spożywam hostię, tę tajemnicę, w której Bóg się zasłania i poprzez którą się objawia: tajemnicą celebruję tajemnicę.
Odkąd przy Grobie Świętym poczułem obecność Boga obdarzonego ciałem i krwią, Jego zapach, Jego ciepło, Jego spojrzenie, złożyłem broń, odrzuciłem ironię, sarkazm, krytykę. Z pokorą poddaję się temu, co mnie przerasta...
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Sen o Jerozolimie". Autor: Eric-Emmanuel Schmitt. Wydawnictwo ZNAK
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?
Nawrócony francuski rabin opowiedział niezwykłą historię swojego życia.
Bóg wybiera pewne narody, obdarza szczególną misją i prowadzi różnymi drogami.
Mityczny posłaniec bogów, symbol osiągnięcia niebotycznych wyżyn, zwiastun nadchodzącej wiosny...
Judaizm, chrześcijaństwo, islam, buddyzm... - która z tych religii jest najbardziej "szalona"?