Starożytni bogowie i filozofowie. Źródła Bytu i pragnienie powrotu do pierwotnego stanu doskonałości...
W starożytnym Egipcie wierzono, że dzieje świata to wcielanie się elementu boskiego w struktury świata i historię ludzką. Wieczność manifestuje się poprzez czasowość.
W ośrodku heliopolitańskim zakładano, że to Słońce (Ra, Re, Atum) jako źródło życia jest początkiem historii. Ra jest motorem twórczego rozwoju i wpływa na rozwój zarodków rzeczy, niczym ziaren z odwiecznej wody.
W szkole tebańskiej bóstwa, takie jak Amon, Ozyrys, symbolizowały cykle przyrody. Wyobrażano sobie, że Nil jest symbolem życia i czasu płynącego cyklicznie. Ogólnie wierzono, że całość stworzenia objawia się poprzez pojawianie się i zanikanie dokładnie tych samych procesów.
W szkole memfickiej zakładano, że „Istnienie Samoistne” (Neter) udziela się całej wykreowanej rzeczywistości i realizuje we wszystkich istotach, dzięki czemu stworzenia wracają do stwórcy.
W starożytnym Egipcie w poszukiwaniu początku i końca rzeczywistości ukształtowano dwie koncepcje historii: w postaci liniowej i cyklicznej. W koncepcji zakładającej ujęcie liniowe czas wyobrażano sobie jako biegnący w nieprzerwanej linii prostej. Linia ta miałaby się ciągnąć od jakiejś przeszłej nieskończoności do przyszłej nieskończoności. Tak naprawdę nie można było ustalić absolutnego początku i końca, które zacierały się w nieskończoności.
W ujęciu cyklicznym dzieje powtarzają się w pewnych okresach, tworząc cykle, które powtarzają się wiecznie. Wyobrażano sobie, że całość dziejów świata, natury i ludzkości zatacza koło, dokonując pełnego cyklu. Istnieje wiele światów, które powstają i zanikają, obecny świat również powtarza jakieś dzieje w obrębie jakiegoś większego cyklu.
Najwyższy bóg (Neter), chociaż wieczny, to jednak odnawia się, podlegając cyklom. Symbolem cyklów powtarzających się w przyrodzie był Ozyrys, który uosabiając Nil i całą przyrodę, corocznie umierał, by następnie zmartwychwstać i ożywić ziemię. Podobnie wędrówka Słońca po niebie wskazywała na odwieczny cykl obumierania i odradzania się po śmierci.
W wielu starożytnych kulturach wierzono, że nieskończony Wszechświat ewoluuje w odwiecznym, zamkniętym, powtarzającym się cyklu. W systemach starożytnej Grecji podkreślano, że świat co jakiś czas, cyklicznie umiera, a potem na powrót się odradza. Pitagorejczycy stworzyli pojęcie tzw. roku pitagorejskiego trwającego 365 tysięcy lat, po jego zakończeniu miał powtarzać się ten sam cykl świata, w którym pojawiały się na nowo te same zdarzenia, mające już wcześniej miejsce.
Stoicy wierzyli, że świat cyklicznie powtarza swoje dzieje, rodzi się, rozwija, a następnie umiera, by znów na nowo się odrodzić. U stoików występuje idea apokatastazy, rozumiana jako powrót całego stworzenia do Źródła, do swego pierwotnego początku. Ten stopniowy powrót do początku następuje poprzez procesowe oczyszczanie się rzeczywistości w ciągu dziejów. Odnowa całego stworzenia polegałaby na przywróceniu mu pierwotnego stanu doskonałości. Jednak widzimy, że na przestrzeni dziejów stworzenie degraduje się i następuje jego dewolucja, czyli procesowy upadek w czasie.
Oczywiście proces upadania nie trwa wiecznie, a ruch zstępujący, oddalający od Źródła Bytu, ulega zatrzymaniu. Na pewnym etapie zaczyna się ruch wstępujący ku Bogu, a stworzenie zaczyna uczestniczyć w procesie przemiany i oczyszczania, dążąc do pierwotnej doskonałości, z której wyszło. Taki cykliczny proces ewolucji i dewolucji w ujęciu starożytnych wciąż na nowo się powtarza.
Również w pierwotnej myśli chrześcijańskiej pojawiła się idea apokatastazy u Orygenesa i Grzegorza z Nyssy, która zakładała całkowite oczyszczenie wszelkiego stworzenia i jego powrót do Źródła Bytu. Idea ta jednak nie przyjęła się powszechnie w chrześcijaństwie...
*
Powyższy tekst, którego tytuł i podtytuł, pochodzą od Redakcji, jest fragmentem książki "Między czasem a wiecznością". Autorka: Olga Cyrek. Wydawnictwo: Novae Res.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...