Co najmniej 13 walczących w Syrii ugrupowań rebelianckich poparło oświadczenie, w którym odrzucają zwierzchność popieranej przez Zachód Syryjskiej Koalicji Narodowej. Ugrupowania te zaapelowały o jej reorganizację zgodnie z zasadami islamu.
Wśród tych frakcji znalazły się: powiązany z Al-Kaidą Front al-Nusra, wpływowe islamistyczne bataliony Ahrar as-Szam i Brygada Tawhid.
"Te siły uważają, że wszystkie grupy utworzone za granicą, których przedstawiciele nie wrócili do kraju, ich nie reprezentują i dlatego ich nie uznają" - głosi oświadczenie wideo umieszczone w internecie.
"Z tego powodu Koalicja Narodowa i jej przejściowy rząd, kierowany przez Ahmada Tumeha, nie jest ich reprezentantką i nie będzie uznawana" - twierdzi część rebeliantów.
Od wybuchu 2,5 roku temu rewolty przeciwko Baszarowi el-Asadowi syryjską opozycją targają wewnętrzne podziały; ścierają się m.in. wizje ugrupowań islamistycznych i zwolenników świeckiej przyszłości postasadowskiej Syrii.
Frakcje islamistyczne wzywają "siły militarne i cywilne do zjednoczenia pod sztandarem szariatu, który powinien być jedynym źródłem prawodawstwa" - głosi oświadczenie.
Przeciwnicy zarzucają Syryjskiej Koalicji Narodowej, wspieranej przez kraje Zachodu i Zatoki Perskiej organizacji skupiającej różne ugrupowania opozycyjne za granicą, o to, że źródła jej finansowania nie są przejrzyste. Twierdzą ponadto, że koalicja nie ma kontaktu z ludźmi pozostającymi w Syrii, gdzie od marca 2011 roku zginęło już ponad 100 tys. osób.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...