Mordercy zostawili przy jego ciele kartkę z napisem: „Bhatti musiał umrzeć za swą wiarę w Jezusa”. Właśnie rozpoczyna się proces beatyfikacyjny pierwszego katolickiego ministra w historii Islamskiej Republiki Pakistanu.
Dzień zawsze zaczynał od lektury Biblii. Było to dla niego tak naturalne jak oddychanie. Właśnie z tej modlitwy czerpał siłę i inspirację do swej działalności społeczno-politycznej – mówi abp Joseph Coutts. Rozmawiamy w Rzymie nieopodal kościoła, w którym Biblia należąca do tego pakistańskiego polityka przechowywana jest wśród relikwii męczenników XXI wieku. – Bhatti wiedział, że grozi mu śmierć, wielokrotnie mógł opuścić Pakistan i za granicą spokojnie ułożyć sobie życie. Nie skorzystał z tej możliwości. Powtarzał, że do ostatniego tchnienia chce służyć Jezusowi w najuboższych, odrzuconych i dyskryminowanych.
Pomagał wszystkim. Mawiał, że bieda nie ma religii – opowiada przewodniczący Episkopatu Pakistanu, który właśnie zaczął zbierać dowody męczeństwa katolickiego ministra. – Bhatti był wyjątkowym politykiem. Nigdy nie szukał przywilejów ani korzyści wypływających z zajmowanego stanowiska, wręcz przeciwnie, świadomie stał się głosem tych, których prawa były powszechnie łamane, i przez to naraził się na ataki islamskich fundamentalistów. Ogłoszenie go błogosławionym stanowiłoby wspaniały przykład dla młodych, którzy wierzą w pokojowe współistnienie w Pakistanie ludzi różnych religii – podkreśla abp Coutts. Przypomina swą ostatnią rozmowę z Bhattim.
– Otrzymywał wówczas nieustannie pogróżki. Pytał mnie, dlaczego miałby uciekać. „Przecież ja tylko mówię prawdę, ktoś to musi w końcu zrobić” – powtarzał. Gdy kończyliśmy, poprosił: „Módl się za mnie”. Kilka dni później stałem nad jego trumną – mówi poruszony abp Coutts, wyznając, że już teraz modli się za wstawiennictwem swego przyjaciela męczennika.
To była egzekucja
„Pamiętam pewien Wielki Piątek, gdy miałem zaledwie 13 lat. Słuchałem kazania o ofierze Jezusa dla naszego odkupienia i dla zbawienia świata. I pomyślałem, że powinienem odpowiedzieć na tę miłość, służąc chrześcijanom, zwłaszcza ubogim i prześladowanym, którzy mieszkają w tym islamskim kraju – pisał Bhatti w duchowym testamencie. – Chcę, aby moje życie, mój charakter, moje czyny przemawiały za mnie i mówiły, że idę w ślad za Jezusem Chrystusem. To pragnienie jest we mnie tak silne, że uważałbym się za uprzywilejowanego, gdyby Jezus zechciał przyjąć ofiarę z mego życia”.
Zginął 2 marca 2011 roku. To była egzekucja. Na samochód, którym jechał na spotkanie rady ministrów, zaczaili się islamiści. Podróżował bez ochrony, która została mu odebrana pod naciskiem fundamentalistów za angażowanie się na rzecz reformy ustawy o bluźnierstwie; bronił niesprawiedliwie skazanej z tego paragrafu Asii Bibi. – Gdy przejeżdżał koło targowiska, dwóch mężczyzn otworzyło drzwi samochodu i starało się wyciągnąć go na zewnątrz, a trzeci strzelał do środka – opowiadał świadek zdarzenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...