Sąd Najwyższy w Indiach zabronił politykom odwoływania się do kwestii religijnych i kastowych w kampanii wyborczej przed zbliżającymi się w kilku stanach wyborami parlamentarnymi, uznając, że należy chronić świecki etos konstytucji.
Werdykt w sprawie wniesionej w 1996 roku zapadł stosunkiem głosów 4:3. Większość sędziów uznała że "religia nie pełni żadnej roli w wyborach, które stanowią działalność świecką". Pozostali trzej sędziowie w siedmioosobowym składzie opowiadają się za rozstrzygnięciem na poziomie parlamentu.
Indie oficjalnie są krajem świeckim. Jednak rządząca hinduska partia nacjonalistyczna Bharatiya Janata Party (BJP), a także większość kandydatów innych partii politycznych podczas wyborów odwołuje się do kwestii kastowych i religijnych.
Członków BJP w przeszłości oskarżano o wygłaszanie antymuzułmańskich oświadczeń, polaryzujących wyborców.
Hindusi stanowią niemal 80 proc. indyjskiej ponadmiliardowej (1,25 mld) ludności, muzułmanie - 14,2 proc., a pozostałe 6 proc. to wyznawcy chrześcijaństwa, sikhizmu, buddyzmu i dźinizmu (dźajnizmu).
Orzeczenie Sadu Najwyższego uważa się za znaczące, ponieważ zapadło na kilka miesięcy przed wyborami w Uttar Pradeś, najludniejszym stanie Indii, gdzie problemy religijne i kastowe zwykle dominowały w kampaniach wyborczych. W tegorocznej kampanii głównymi kwestiami są także przynależność kastowa i budowa hinduistycznej świątyni w miejsce zburzonego przez hinduistów meczetu z XVI wieku.
W tym roku wybory mają się odbyć również w stanach Pendżab, Uttarakhand, Goa i Manipur.
Ich rezultaty będą miały duże znaczenie dla oczekiwanego ubiegania się przez premiera Narendrę Modiego o drugą kadencję w 2019 roku.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...