Z powodu ubóstwa bułgarscy Romowie zwracają się ku islamowi, co potencjalnie może prowadzić do ich radykalizacji. Na razie jednak wśród bułgarskich muzułmanów zagrożenie to jest znikome - wynika z opublikowanego w czwartek kompleksowego badania.
Sondaż przeprowadził wpływowy ośrodek socjologiczny Alpha Research wraz z grupą naukowców prywatnego Nowego Uniwersytetu Bułgarskiego, którzy od lat zajmują się problematyką mniejszości etnicznych i religijnych. Badanie pokazuje, że w ponad 95 proc. bułgarscy muzułmanie są nastawieni pokojowo i zaledwie 1,1 proc. z nich byłoby skłonnych poprzeć (w określonych warunkach) akty terroru. Pięć lat temu odsetek ten wyniósł 1,6 proc.
To drugie tego typu badanie (pierwsze przeprowadzono w 2011 r.). Zrealizowane zostało w okresie od września do października 2016 r. z udziałem 1,2 tys. dorosłych przedstawicieli grup określających się jako muzułmańskie. Według spisu ludności z 2011 r. społeczność islamska w Bułgarii liczy 577 tys. osób, jednak znaczna grupa odmówiła wówczas deklarowania się się zarówno pod względem etnicznym, jak i religijnym. Według badacza Michaiła Iwanowa muzułmanów w Bułgarii jest około 1 mln.
Dzielą się oni na trzy podstawowe grupy - są to: bułgarscy Turcy i Bułgarzy, którzy w średniowieczu nierzadko przechodzili na islam pod przymusem, oraz Romowie z gett, którzy w ostatnich 20 latach określali się jako Turcy i muzułmanie. Właśnie ta ostatnia grupa jest najbardziej narażona na niebezpieczeństwo radykalizacji, lecz zagrożenie to wynika z ubóstwa, w jakim ci ludzie żyją, i z ich społecznej marginalizacji - ocenia kierowniczka zespołu naukowców prof. Ewgenia Iwanowa.
Według badania 62,5 proc. muzułmanów w Bułgarii ma dochody poniżej 250 lewów (125 euro) miesięcznie; w skali kraju takie dochody ma 35 proc. mieszkańców. W gettach 74 proc. muzułmanów deklaruje dochód poniżej 100 lewów (50 euro) miesięcznie na osobę. Obecnie tylko 16 proc. ankietowanych uważa, że ma w kraju perspektywy; pięć lat temu uważało tak 25 proc. Znaczna część muzułmanów myśli o emigracji, przy czym dla bułgarskich Turków krajem preferowanym jest Turcja, a dla muzułmanów z gett (Romów) - Niemcy, Francja i Belgia.
Ponad 95 proc. ankietowanych uważa rodzinę i dzieci za wartość nadrzędną. W porównaniu z sytuacją z 2011 roku odnotowuje się dwukrotny spadek zainteresowania polityką oraz tendencję do odchodzenia od liberalnych wartości (takich jak związki nieformalne, rozwody) na rzecz konserwatywnych.
Jako najbardziej religijni (ponad 95 proc.) deklarują się muzułmanie w pierwszym pokoleniu (Romowie). Niektórzy w badaniu oświadczali, że "po przejściu na islam przestali kraść". Statystyki MSW nie potwierdzają jednak spadku przestępczości w gettach.
Bułgarscy muzułmanie są bardziej liberalni m.in. w kwestii sytuacji kobiet i noszenia nikabów (strojów zasłaniających całą twarz z wyjątkiem oczu), lecz gorliwość religijna w ich środowiskach nasila się m.in. po represyjnych działaniach państwa, np. po przyjęciu przez parlament zakazu noszenia burek i nikabów. "Nie spotkaliśmy nikogo, kto przyznałby się, że nosi charakterystyczną brodę lub strój muzułmański, bo mu za to zapłacono, ale niektórzy przyznawali, że robią tak ich sąsiedzi" - powiedziała Iwanowa, pośrednio potwierdzając, że religijność niektórych grup może być tylko zewnętrzna. Na początku lat 90. ubiegłego wieku wśród Romów w gettach było wielu protestantów - przypomniała.
Niemniej właśnie te środowiska, dla których identyfikowanie się jako Turkowie i muzułmanie jest prestiżowe, mogą być podatniejsze na islamizację w jej radykalnym kształcie, co wynika ze społecznego odizolowania i ubóstwa - dodaje Iwanowa.
Radykalizacja nie spotyka się aprobatą większości przedstawicieli społeczności muzułmańskiej - głosi jeden z głównych wniosków autorów badania. Inne dane podaje jednak m.in. bułgarski kontrwywiad, który mówi o niebezpiecznych próbach przeniknięcia tureckich i arabskich islamistów do Bułgarii. Ostatnio po sygnałach kontrwywiadu z kraju wydalono pięciu tureckich obywateli, w tym przedstawicieli tureckiego urzędu ds. wyznań, który ma znaczące wpływy w bułgarskim urzędzie wielkiego muftiego.
58 proc. ankietowanych wyraża zaufanie do Turcji, 56 proc. - do Niemiec. 48,8 proc. wyraża aprobatę dla tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
Od piątku do niedzieli w trzech konsulatach generalnych Turcji w Sofii, Płowdiwie i Burgas można głosować w tureckim referendum konstytucyjnym w sprawie zwiększenia kompetencji prezydenta. Problemu z przedreferendalną kampanią w Bułgarii nie było, bo większość bułgarskich Turków ma w domu turecką telewizję.
Kategoryczny sprzeciw wobec propozycji Erdogana w referendum wyraziła partia tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS), która w marcowych wyborach parlamentarnych zdobyła ok. 9 proc. głosów, uzyskując 26 mandatów w 240-miejscowym parlamencie. Jej lider Mustafa Karadayi w oświadczeniu powiedział, że "referendum zagraża demokracji, przestrzeganiu podstawowych praw i wolności i nadrzędności prawa, dlatego należy powiedzieć kategoryczne +nie+, żeby jutro nie było za późno" - napisał.
Według szacunków w Bułgarii na stałe żyje ponad 200 tys. Turków o podwójnym obywatelstwie, lecz znikoma część z nich będzie mogła zagłosować w referendum z uwagi na mocno ograniczoną liczbę lokali.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?