Czyli krwawe ofiary i afrykański „różaniec” z orzechów.
W najnowszym numerze dwutygodnika „Forum” można znaleźć bardzo ciekawy tekst o animistycznych wierzeniach, które wciąż utrzymują się np. w Beninie.
W artykule „Bogu świeczkę, bożkom ogarek” przeczytamy m.in. o krwawych rytuałach, które odprawiają królowie poszczególnych wiosek. Składają oni w ofierze psy, kozy, barany, czy kurczaki, a wszystko po to, by przypodobać się bogom.
Tak jest chociażby w czasie religijnych uroczystości na cześć Oguna – boga ognia, wojny i żelaza. Oczywiście nie może wtedy zabraknąć także ogłuszającego bicia tam-tamów oraz tańców. Gdy podczas ich wykonywania uczestnicy zaczynają wpadać w trans, oznacza to, że bogowie są wśród mieszkańców wioski i życzliwie przyjęli złożone ofiary („bogowie będą ich mieć w opiece i zapewnią dobre plony”).
W tekście przeczytamy także o sztuce wróżbiarstwa Ifa. Król-czarownik „do stawiania wróżb wykorzystuje sznur z nanizanymi połówkami orzechów. Rzuciwszy te dziwny „różaniec” na ziemię potrafi przepowiadać przyszłość z układu paciorków” – czytamy w artykule z 11 numeru dwutygodnika „Forum”, z którego dowiemy się także, jak reagują na wszystkie te pogańskie kulty duchowni chrześcijańscy oraz, co ma wspólnego afrykańskie wudun z amerykańskim wudu.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?