Nie da się mówić o statusie Jerozolimy tylko językiem polityki, z pominięciem religii. To dlatego konflikt dotyczący Świętego Miasta wydaje się politycznie nierozstrzygalny.
Stany Zjednoczone uznają Jerozolimę za stolicę Państwa Izrael i zapowiadają przeniesienie tam swojej ambasady z Tel Awiwu. Czy ten ruch, którego konsekwentnie unikali dotychczasowi prezydenci USA, to bezmyślne wrzucenie zapałki do beczki prochu? Czy może część większego planu, który ma zmusić również Izrael do ustępstw wobec Palestyńczyków? A może to nie polityka jest wystarczającą perspektywą dla interpretacji tej decyzji? Czy uprawnione jest postrzeganie jej również w kategoriach religijnych jako wypełnienie obietnic dla Izraela zawartych w Biblii? I gdzie leży granica między spojrzeniem wiary a wykorzystywaniem religii do uprawiania polityki?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...