W myśli grecko-rzymskiego antyku ważną ideą był los. Nic nie można było zmienić, bo tak zostało to wcześniej przewidziane i ustalone.
Ważne w tym rozumowaniu było greckie pojęcie anagke, które znaczy „obowiązek”, w dalszym znaczeniu: „przymus”, „wyższa konieczność”, a nawet „wola bogów”. Ten termin, bazując na ówczesnym kulturowym fundamencie, podął św. Paweł, pisząc: „Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku”.
Apostoł Narodów wprzęga ten termin w zupełnie nowy kontekst. Anagke istnieje nadal, ale w przestrzeni chrześcijańskiej nie jest już zewnętrznym przymusem, pochodną owego grecko-rzymskiego losu. Anagke jest zobowiązaniem, które rodzi się we wnętrzu ucznia Chrystusa. Chodzi w nim nie tyle o zewnętrzne „muszę”, ile o moje wewnętrzne „chcę”, bo to pochodzi z samego centrum moich przekonań. Ono zakorzenia się w sięganiu do owoców zbawczego dzieła Chrystusa, który również nie musiał, ale chciał wybawić ludzkość. Osobną sprawą, jaka pojawia się w czytanym fragmencie Pawłowej korespondencji, jest kwestia zapłaty czy datków na rzecz utrzymania ewangelizatora. Biblijne dane mówią, że św. Paweł miał nie tylko wykształcenie filozoficzno-teologiczne, ale trudnił się także wytwarzaniem namiotów. Pochodził z Cylicji, gdzie regionalną tradycją było wyprawianie skór, które służyły do wyrabiania namiotów.
Było wówczas stałą praktyką, by religijny czy filozoficzny myśliciel nie zajmował się jedynie nauczaniem, ale posiadał także konkretny zawód, aby móc się utrzymać. I chyba z tej umiejętności, czego dowodzą biblijne teksty, korzystał Apostoł Narodów. Stąd mógł pisać chrześcijanom Koryntu: „Głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia”. Jednakże wiemy, także z Pawłowej korespondencji, że w tym wymiarze Apostoł Narodów uczynił wyjątek: nie godząc się na materialne wsparcie Tesalonik czy Koryntu, pozwolił na to, by korzystać z takiego wsparcia ze strony chrześcijan z Filippi. A przy tym jakoś zaznaczał, że głoszona Ewangelia daje prawa do utrzymania jej głosiciela.
Ewangelizacja i materialne wsparcie pozostają przez wieki przedmiotem debat, a także nie zawsze usprawiedliwionych zgorszeń. Św. Paweł podpowiada rozwiązanie: jeśli jest to osiągalne, korzystajmy z własnych możliwości, ale jeśli ich nie ma, z pomocą powinna spieszyć wspólnota, bo rzecz idzie o budowanie wspólnoty, a nie materialnego statusu ewangelizatora. Warto tu pamiętać, że podczas ostatniej podróży misyjnej św. Paweł zbierał materialne datki wśród odwiedzanych wspólnot na rzecz wiernych w Jerozolimie. W tym wymiarze anagke zaczyna znaczyć również konieczność materialnego wsparcia. To nie oznacza wspierania osobistych funduszy ewangelizatorów, ale prowadzonych przez nich dzieł.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?