Trafiłam do sekty pod nazwą "Antrovis", ale do sekty tak nagle też się nie wpada. Jest to pewien proces. Duży wpływ wywarła na mnie kiedyś przebywająca w moim domu pewna pani radiestetka, która powołując się na Boga, usługiwała pewnymi tajemniczymi właściwościami, wiedzą o energiach, wahadełkiem itd.
W sumie pierwszy kontakt z taką sobą o bardzo też przyjemnym i pozytywnym usposobieniu wywarł na mnie wrażenie. Powoli zaczęłam interesować się tą tajemniczą wiedzą, kupowałam różne lektury, ale zawsze jakoś brakowało mi czasu na dokładne ich studiowanie, po prostu Bóg nie dopuszczał do tego. Ciekawość jednak we mnie tkwiła. I jak mówi znane powiedzenie: "ciekawość to pierwszy stopień do piekła" stało się rzeczywistością.
Na tę ciekawość zaczął odpowiadać mi pewien chłopak w czasie pieszej pielgrzymki do Częstochowy. Nie wiem po co szedł, może dla pozyskania "Wybrańców"? Rafał często przebywał w moim towarzystwie, grał na gitarze, więc często też mi grywał, robił różne niespodzianki, w międzyczasie przekazywał mi w pewnych "porcjach" swoja wiedzę. I w sumie ten niepozorny, mały i młodszy ode mnie człowieczek zaczął skupiać na sobie moją uwagę.
Po pielgrzymce były spotkania i długie, długie wyczerpujące rozmowy, wyczerpujące i wywołujące wiele niepokojów i niejasności. Myślałam też, że coś z nim jest nie tak, że trzeba mu pomóc. Wkrótce jego inteligencja przezwyciężyła. Rafał zaczął zapoznawać mnie z podobnymi osobami i widząc grupę jemu podobnych, zakompleksiona - zaczęłam myśleć, że to ze mną chyba jest nie tak. Wokół mnie była wytwarzana specyficzna atmosfera, otaczano mnie wielką życzliwością.
Podobało mi się to, więc zaczęłam do nich często przyjeżdżać a cały czas byłam faszerowana nowymi porcjami wiedzy, lekturami, kasetami itd. Pochodzili z różnych środowisk, byli wśród nich i artyści, co mnie dodatkowo pociągało, naukowcy, pisarze... W ten sposób zaczęłam odseparowywać się od rodziny, od znajomych. A studia okazały się absolutną bzdurą, więc z nich zrezygnowałam. Zaczęłam doświadczać ogromnej pustki, pojawiały się stany lękowe, łatwo zmieniałam moje nastroje. Niczego już nie rozumiałam. Nie miałam do kogo się zwrócić, no może trochę do siostry, którą zaczęłam wciągać do grona wybranych. Miałam teraz polegać tylko na sobie. Zostałam tylko ja - Chrystus przecież okazał się jakąś kosmiczną energią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?