– Znaczenie jednego takiego życia jest w oczach Boga tak ogromne, że przywraca równowagęw świecie – napisał po śmierci Heschela jego przyjaciel, jezuita Daniel Berrigan.
roku 1937 wybitny żydowski filozof Martin Buber powołał go na swojego następcę w żydowskim Domu Studiów we Frankfurcie. Sytuacja w nazistowskich Niemczech stawała się z dnia na dzień coraz bardziej niebezpieczna dla żydowskiego intelektualisty z polskim obywatelstwem. W październiku 1938 roku Heschel został aresztowany przez gestapo i deportowany do Polski. Po powrocie do Warszawy przez dziesięć miesięcy uczył filozofii i biblistyki w tutejszym Instytucie Studiów Żydowskich. W kwietniu 1939 roku Heschel otrzymał zaproszenie do Stanów Zjednoczonych, gdzie miał podjąć pracę w jednej z żydowskich uczelni. Sześć tygodni przed napaścią Niemiec na Polskę wyjechał do Anglii, a stamtąd po 6 miesiącach do nowej ojczyzny, do Ameryki. Do Polski już nigdy nie przyjechał.
Głownia z pożogi
Matka Heschela, trzy siostry, prawie wszyscy bliscy zostali zamordowani przez hitlerowców. On sam miał świadomość cudownego ocalenia. „Jestem jak głownia wyciągnięta z pożogi (….). Kresem mojej podróży był Nowy Jork, ale równie dobrze mógł to być Auschwitz lub Treblinka”. Ból przeplatał się z pamięcią. Pisał: „Znikł już na zawsze pewien świat. Pozostało po nim jedynie sanktuarium ukryte w rzeczywistości ducha”. Pozwolić, by odziedziczona spuścizna uległa zatracie było dla Heschela równoznaczne z drugim Holocaustem. Bohater ostatniej jego książki, chasydzki mędrzec Menachem Mendel z Kocka, nauczał, że istnieją trzy sposoby uśmierzania smutku. Można płakać, można milczeć, można też przemienić swój smutek w pieśń. Heschel szedł tą ostatnią drogą. Cały swój intelekt i intensywne życie ducha wykorzystywał w jednym celu: zapewnić ciągłość brzmienia nigun, pieśni żydowskiego ducha. Chasydzi wierzyli, że nigun, czyli pieśń bez słów, dociera do najgłębszych zakamarków duszy.
Od 1945 do śmierci w 1972 r. Heschel był profesorem żydowskiej etyki i mistycyzmu w Jewish Theological Seminary w Nowym Jorku. W małym ciasnym gabinecie powstawały jego najważniejsze prace, które promieniowały na coraz większą liczbę czytelników w Ameryce i poza jej granicami. Pisał po niemiecku, hebrajsku, angielsku i w jidysz. Był teologiem, poetą, mistykiem, reformatorem społecznym, historykiem. Zdawał sobie zawsze sprawę z wagi słowa. Jak twierdził, to słowa tworzą świat. Niejednokrotnie wskazywał, że Holocaust nie rozpoczął się od budowania krematoriów. To wszystko zaczęło się od wypowiadania złych słów, od zniesławienia, od języka i propagandy. Jedyna córka Heschela, Susan, stwierdza: „Książkom ojca obcy jest duch konfrontacji czy intelektualnego wyzwania; emanuje z nich miłość”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?