Ze Wschodu, a zwłaszcza z Egiptu przeniknął do Rzymu sposób pojmowania osoby władcy, choć proces ten trwał stosunkowo długo. W Rzymie uznawano za boga początkowo tylko zmarłego cesarza. Orzeczenie o jego boskości wymagało zresztą uchwały senatu.
Cesarz rzymski jako bóg
Ze Wschodu, a zwłaszcza z Egiptu (p. wyżej, s. 55) przeniknął do Rzymu sposób pojmowania osoby władcy, choć proces ten trwał stosunkowo długo (por. Gre-nier 1948, 188nn.). W Rzymie uznawano za boga początkowo tylko zmarłego cesarza. Orzeczenie o jego boskości wymagało zresztą uchwały senatu. Władcy żyjącego natomiast nie traktowano jako istoty boskiej, czczono jednak jego lary (p. wyżej, s. 47) lub jego genius (pierwotnie czczony jako moc zapładniająca, symbolizowana przez węża, umieszczanego na ołtarzu domowym) albo jego numen (potęgę). Zamordowany w roku 44 przed Chr. Cezar został dwa lata później ogłoszony boskim Juliuszem - divus Julius i zaliczony do grona bogów; jego adoptowany syn, Oktawian, późniejszy August, mógł nosić miano divi filius, co Grecy bez namysłu oddali przez theou hyios - syn boga. (Leipoldt/ Grundmann 1967, 139). Tym samym dostarczyli oni ociągającemu się w pewnym stopniu Rzymowi (powodem była tu jeszcze republikańska przeszłość) brakującego argumentu, który uzasadniałby oddawanie boskiej czci żyjącemu cesarzowi. Kaligula (37-41 po Chr.) udowadniał swoją boskość, posługując się następującą sofistyką: pasterze wołów i kóz nie są wołami ani kozami, zatem cesarz jako pasterz ludzi też nie może być zwykłym człowiekiem - lecz jest właśnie bogiem (Leipoldt 1967, 64). Jeśli Wespazjan (69-79 po Chr.) kpił jeszcze na łożu śmierci: vae, puto, deus fio (och, zdaje mi się, że będę bogiem!), to jego syn i następca, Domicjan, (81-96 po Chr.) kazał się tytułować: dominus et deus i był to tytuł, który towarzyszył kolejnym cesarzom epoki wczesnego chrześcijaństwa, a który z chwilą obejmowania tronu przez władcę rozrastał się do: dominus noster oraz praesens et corporalis deus (pan nasz i cieleśnie obecny bóg) oraz „odblask boga na Ziemi", a po śmierci panującego był uzupełniany o „współrządzący z bogiem w niebie" (Bickermann 1929, 19, 21). Czy to przypadek, iż właśnie za rządów Domicjana Ewangelia Jana każe ustami Tomasza tytułować Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego tak, jak było w zwyczaju zwracać się do boskiego władcy-cesarza: „Pan mój (kyrios) i Bóg mój (theos)"? (J 20, 28; por. Wenngst 2001, 299, przyp. 84). Na Wschodzie od samego początku (p. wyżej, s. 55) okazywano władcy panującemu cześć boską i to jeszcze za jego życia; władcy rzymscy natomiast, którzy opierali się ubóstwianiu swej osoby w Italii, dbali jednak zawsze - ze względów polityczno-religijnych - o oddawanie im takiej czci we wschodniej części swego imperium.
Chrześcijanie, którzy sprzeciwiali się kultowi cesarza, narażali się - oskarżani o obrazę majestatu (laesa maiestas) - na kary i represje, nie wspominając o tym, że ówczesny stan prawny skazywał wspólnoty chrześcijańskie na status collegia illicita (zgromadzeń niedozwolonych, p. wyżej, s. 21 i 44). Wszystko to stwarzało legalne środki, którymi można było uderzać zarówno w poszczególnych wyznawców Chrystusa, j ak i w całą strukturę organizacyjną młodego chrześcijaństwa. Chrześcijanie nie byli jedynymi, którzy okazywali gotowość zapłacenia życiem za odmowę oddawania cesarzowi boskiej czci. Stoik Paetus Thrasea zginął, bo nie bał się krytykować manii wielkości Nerona. Jego zięć, Helvi-dius Priscus, został stracony za czasów Wespazjana, ponieważ domagał się ponownego wprowadzenia ustroju republikańskiego (Wespazjan żałował później wydanego wyroku). Za rządów Domicjana prześladowani byli cynicy i stoicy. Ci pierwsi dlatego, że z zasady odrzucali wszelki autorytet, drudzy natomiast, ponieważ popierali opór przeciw despotyzmowi (m.in. opowiadali się za mordem tyrana jako środkiem ostatecznym), gdyż uważali, że despotyzm jest sprzeczny z rozumem.
Bóg na ziemi
Opisane powyżej procesy oraz sytuację człowieka w cesarstwie rzymskim ilustruje w aspekcie religijnym, społecznym i ekonomicznym kilka tekstów, które tu przywołamy i skomentujemy.
Swetoniusz (ok. 70-140 po Chr.) opisuje w Żywotach cezarów okoliczności narodzin cesarza, zwanego później Augustem (Divus Augustus 94, 3n.; Leipoldt 1970, 111; objaśnienia w nawiasach pochodzą od autora):
„Juliusz Marathus (uwolniony niewolnik i sekretarz Augusta) donosi, że na kilka miesięcy przed narodzinami w Rzymie miało miejsce cudowne wydarzenie (prodigium), które powszechnie odczytano jako znak, iż wkrótce natura obdarzy naród rzymski królem. Senat, poruszony tym faktem, postanowił w związku z tym, że nie będzie wolno zachować i wychowywać żadnego dziecka, które w tym roku przyjdzie na świat; niektórzy senatorzy jednak, których żony spodziewały się potomka - a każdy z nich miał nadzieję, iż przepowiednia odnosi się do niego - zamierzali udaremnić zdeponowanie postanowienia senatu w archiwum państwowym (aera-rium); dopiero bowiem fakt zdeponowania uchwały nadawał jej moc obowiązującą.
W dziele Theologumena Asklepiadesa z Mendes, egipskiego historyka żyjącego w czasach Augusta, czytam, że Atia, matka Augusta, która przyszła o północy do świątyni na modły ku czci Apolla, zasnęła w swej lektyce, ustawionej w świątyni. Nagle zobaczyła pełznącego w jej kierunku węża (draco, por. s. 57), który w chwilę później znikł znowu; niewiasta podniosła się i - tak jak po godach weselnych - oczyściła się. Przy tym powstała na jej ciele plama w kształcie węża, której nie można było niczym zmyć, tak iż od tej pory musiała unikać publicznych kąpielisk. Dziewięć miesięcy później urodził się August, a ponieważ został poczęty w dniu uroczystości ku czci boga Apolla, uważano go za syna Apolla. Przed porodem Atia miała sen, w którym zobaczyła swe trzewia sięgające gwiazd i rozszerzające się na cały okrąg nieba i ziemi. Także i ojciec Augusta, Oktawiusz, miał sen: z łona Atii rozlał się blask słońca".
Niektóre motywy tego przekazu są nam już częściowo znane ze staroegipskiej legendy królewskiej (patrz wyżej, s. 56), a nowe, które doszły, również mają tu swoje miejsce w życiu15: narodziny królewskiego dziecka zapowiada cudowne wydarzenie i sen wróżebny. Poczęcie jest wynikiem „boskiej niewierności"; zdradzony małżonek otrzymuje we śnie wiadomość, że ojcem mającego przyjść na świat dziecka jest Apollo (wąż i światło to symbole Apolla; por. Lurker 1985, 42). Życie poczętego dziecka jest zagrożone. W historii narodzenia Jezusa, opisanej w Ewangelii Mateusza i Ewangelii Łukasza widzimy te same okoliczności: poczęcie z Duch Świętego, sen Józefa, gwiazdę nad Betlejem, rzeź niemowląt i ucieczkę do Egiptu.
W roku 9 przed Chr. miasta prowincji Asia (dziś zachodnia Turcja) postanowiły wprowadzić kalendarz juliański. Zastąpił on rok księżycowy, który miał 354/355 dni, rokiem słonecznym mającym 365 dni, a co cztery lata, w tzw. roku przestępnym - 366 dni (por. Binder 2002, 63n.). Wiązała się z tym konieczność przesunięcia początku roku na 23 września, tj. dzień urodzin cesarza Augusta. Stosowny dekret senatu tej prowincji (uchwalony pod naciskiem prokonsula rzymskiego i na wniosek naczelnego kapłana Apolloniosa) dotrwał do naszych czasów w czterech egzemplarzach, z których najlepszy pochodzi z Priene, położonej u ujścia rzeki Meander (por. Pfohl 134n.), przekład z greki autora:
„Ponieważ boska, życie nasze kształtująca Opatrzność, okazująca swój zapał i ambicję, postanowiła dla tego życia dobro najdoskonalsze, dając światu Augusta, którego dla dobra ludzkości napełniła cnotami, nas i wszystkich następnych obdarowując (przez to) wybawcą (soter)16, który zakończył wojny i zaprowadził pokój, (gdyż) cesarz ukazaniem się swoim (epiphaneis) przewyższył nadzieje wszystkich, którzy wcześniej radowali się już z dobrej nowiny (euangelia), ponieważ nie tylko okazał się większy od żyjących przed nim dobroczyńców ludzkości, lecz także wszystkim następnym nie dał szansy na to, by mogli go przewyższyć - Opatrzność zatem wprowadziła dzień boskich narodzin (theou) wraz z łączącą się z nim radosną nowiną (euangelia)".
Przytoczony tekst, napisany w stylu ciężkiego azjanizmu (styl retoryczny, wykształcony w III wieku przed Chr., charakteryzujący się długimi, skomplikowanymi okresami zdaniowymi - przeciwieństwo attycyzmu, odznaczającego się jasnością i prostotą - przyp. tłum.), sławi osobę cesarza, z którym wiązano nadzieję na zaprowadzenie pokoju (złotego wieku), nazywając dzień jego narodzin dniem „narodzin boga", który przynosił światu „radosną nowinę".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?