Ze Wschodu, a zwłaszcza z Egiptu przeniknął do Rzymu sposób pojmowania osoby władcy, choć proces ten trwał stosunkowo długo. W Rzymie uznawano za boga początkowo tylko zmarłego cesarza. Orzeczenie o jego boskości wymagało zresztą uchwały senatu.
Postawmy obok tego motyw Zwiastowania z Ewangelii Łukasza (Łk 2, 10n.) i obwieszczenie narodzenia Syna Bożego przez zastępy anielskie (tamże, wers 13n.): nowo narodzone dziecko jest tu namaszczonym królem w mieście Dawida, Panem (kyrios) i Zbawcą (soter); z radosną nowiną (euangelizomai) łączy się ogłoszenie światu pokoju. W pochodzącym z Priene napisie brakuje wprawdzie określenia boga i króla słowem kyrios (Pan); było ono jednak w użyciu w Egipcie i zapewne też w Syrii od I wieku przed Chr. (por. Foerster 1967, 1048n.). Gdyby w ręce cesarskiego urzędnika wpadł napisany przez Pawła List do Filipian (Flp 3, 20), zawierający, jak wiadomo, eschatologiczne, wspólnotowe wyznanie chrześcijańskiej wiary, zostałby on oficjalnie skonfiskowany i wytoczono by proces tym, dla których stanowił podstawę działania. Znajdowało się w nim przecież owo niesłychane dla uszu Rzymian zdanie: „Nasza ojczyzna bowiem (to politeuma) jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy (soter) wyczekujemy Pana naszego (kyrios) Jezusa Chrystusa". Czy mogła istnieć bardziej jaskrawa odmowa uczestnictwa w kulcie oficjalnego władcy, uważanego za boga i bardziej dobitne lekceważenie jego imperium? Apostoł Paweł próbował potem nie bez przyczyny osłabić nieprzychylne dla chrześcijan nastroje Rzymu, nawołując swych współbraci do lojalności wobec doczesnej władzy politycznej (Rz 13, 1nn.), co zresztą spowodowało kolejne problemy. Euangelion oznaczało w każdym razie dla Pawła i jego wspólnoty „Nowinę o zbawieniu dzięki ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa" (1 Kor 15, 1nn., w szczególności w formule adresu tegoż listu - wersy 1 i 3b-7); dla Marka natomiast nowy gatunek opowieści: nieustannie dokonującą się historię, ludową biografię Boga-człowieka Jezusa Chrystusa, objawionego, a zarazem ukrytego Syna Bożego (Mk 1, 1). W tych wczesnochrześcijańskich przekazach obecne jest również odniesienie do kultu cesarza (a także tło starotestamentowe, które tutaj, z powodu odrębności tematu, zostanie pominięte; por. Iz 40, 9). Życie upływające na prowincji imperium rzymskiego, w cieniu boskiego cesarza, pozwalają nam sobie wyobrazić cztery dokumenty pochodzące z Egiptu, kraju znajdującego się pod panowaniem Rzymu i wykorzystywanego przez rzymską władzę do granic możliwości. Są to kolejno: urzędowy projekt obwieszczenia z Oxyrhynchos z okazji objęcia tronu przez Nerona (54 r. po Chr.), zezwolenie z Elephantyny na trudnienie się prostytucją (w formie pokwitowania opłacenia podatku z tytułu uprawiania tego procederu; 142 r. po Chr.), karteczka z zapytaniem do wróżbitów z Fajum (II wiek po Chr.), notatka o stanie Nilu, również z Fajum (292 r. po Chr.) (Hengstl 1978, 48nn., 67n., 164n., 43n.; informacje w nawiasach pochodzą od autora).
„Cezar, winien trybutu swym przodkom, ubóstwiony (enphanes theos), odszedł do praojców. Przez Imperium Romanum wyczekiwany, z nadzieją wypatrywany, uznany imperatorem, dobrym duchem (agathos daimon) cesarstwa, przyczyną wszelkiego dobra - został Neron. Dlatego wszyscy, przystrajając się w wieńce i składając ofiary z wołów, winniśmy zanosić bogom dzięki. W pierwszym roku panowania Nerona Cezara Augusta Germanicusa (tu podana dokładna data dzienna i miesięczna obwieszczenia)".
W roku 54 po Chr. Agrypina otruła swego męża, Klaudiusza, potrawą z grzybów, by móc wprowadzić na tron swego syna z pierwszego małżeństwa, Nerona. Kiedy senat ogłosił Klaudiusza bogiem (divus), Neron miał uczynić uwagę, iż grzyby niewątpliwie są potrawą boską, skoro za ich sprawą Klaudiusz dołączył do grona bogów! Do obowiązków urzędnika zwanego praefectus Aegypti (przedstawiciela cesarza w Egipcie) należało powiadamianie ludności o fakcie wstąpienia na tron nowego imperatora. Było to połączone z odbieraniem od obywateli deklaracji lojalności; świadczy o tym tekst obwieszczenia sporządzony przez jednego z urzędników. Interesujące j est przy tym to, że zmarły władca nazywany jest tu „bogiem powszechnie znanym", natomiast żyjącego imperatora określa się tylko jako „dobry duch" (bonus genius); (por. Rohde 1980, II, 317, przyp. 1). Widać, że autor projektu tego obwieszczenia przestrzegał ściśle dawnego obyczaju rzymskiego, według którego tylko do imion zmarłych, którzy zostali uroczyście i publicznie konsekrowani, można było dodać określenie „boski" lub nazywać ich bogami (divus). Może z tego właśnie powodu tekst ten pozostał jedynie szkicem, propozycją?
„Ammonios i ci, którzy wraz z nim są dzierżawcami podatku od nierządnic - pozdrowienie dla Thinmareine. Zezwoliliśmy (tu podano dzień i miesiąc) szóstego roku panowania cesarza Antoniusza (138-161 po Chr.), pana (tou kyriou), pracować ci w charakterze nierządnicy (tu znowu data i podpis innym charakterem pisma)".
Pomijając tytułowanie cesarza słowem kyrios, dokument ten pozwala zorientować się w systemie dzierżawy podatkowej (p. wyżej, s. 28) i dowodzi jasno, że żadna dziedzina życia, nawet taka jak prostytucja, nie była wolna od obowiązku płacenia podatku. Tego rodzaju poświadczenia o wykonywaniu zawodu wystawiane były tylko po uiszczeniu właściwego podatku, mogły więc też służyć jako pokwitowanie.
Prowadzi nas to do kolejnego tekstu, którym jest pytanie skierowane do lokalnego bóstwa (Soknopaios, forma boga-krokodyla zwanego Sobek), czczonego w jego świątyniach wraz z bogiem Amonem (Amon - bóg egipski; p. wyżej, s. 55). Każde takie zapytanie formułowano w dwojaki sposób: w formie potwierdzenia albo w formie negacji, na dwóch karteczkach. Jedną z nich pytający otrzymywał z powrotem jako odpowiedź, będącą rozstrzygnięciem; w przytoczonym przypadku było ono pozytywne.
„Panu (kyrios) Soknopaiosowi i Amonowi Invictusowi. Dajcie mi przepowiednię, którą uznacie za właściwą. Jeśli powinienem zostać na urzędzie poborcy podatkowego (praktoria) i nie zostanę wyrzucony, dajcie mi karteczkę leżącą z przodu".
Pytanie skierowane do boga-krokodyla, do którego już w I wieku przed Chr. odnosił się tytuł kyrios, miało swoje uzasadnienie. Władze rzymskie mogły nakazać komuś obj ęcie pewnego urzędu pod przymusem: tu chodzi o urząd lokalnego poborcy podatkowego, który własnym majątkiem miał odpowiadać za ewentualne niedopatrzenia przy ściąganiu podatków. Ponieważ takie przypadki zdarzały się coraz częściej (czego powodem było bezwzględne wyzyskiwanie ekonomiczne krajów prowincji), zarówno wyznaczeni do ściągania podatków, jak i podlegający obowiązkowi podatkowemu obywatele, chcąc ominąć te zobowiązania, ratowali się ucieczką do dużych miast (anachorese, p. wyżej, s. 14), co skutkowało jedynie coraz większymi zobowiązaniami nakładanymi na stale zmniejszającą się liczbę podatników i również ich zmuszało do ucieczki w masy miejskiego plebsu. Był to jeden z powodów kryzysu cesarstwa w III wieku po Chr. (p. wyżej, s. 45).
Następny krótki tekst pozostaje jeszcze w kręgu praktyki podatkowej, chociaż pod względem treści chodzi tylko o notatkę dotyczącą stanu Nilu, sporządzoną przez strażnika wodnego: „Bóg i pan (theos kai kyrios) Nil podniósł się w 9 i 8 roku (za panowania tetrarchów Dioklecjana i Maksymiliana) z 17 na 18 toth (noc z 14 na 15 września) o 2 szerokości palców, co daje 13 łokci 4 szerokości palców (6,90 m). Zeszłoroczny poziom wody (wynosił) 14 łokci 8 szerokości palców (7,50 m)".
W Egipcie, kraju nazywanym „podarunkiem Nilu", wysokość podatków od gospodarstw rolnych nie zależała od uzyskiwanych plonów, lecz od powierzchni posiadanych pól nawadnianych wodą z Nilu za pomocą wynalezionego systemu kanałów, ta zaś była liczona od poziomu fali powodziowej, jaką w danym roku osiągała rzeka (por. Hengstl 1978, 32). Stąd waga, jaką przykładano do systematycznego pomiaru stanu Nilu w okresie jego wylewów i najwyższego stanu, jaki wtedy osiągała woda. Nil nazywano - podobnie jak cesarza - „bogiem i panem" (dominus et deus; p. wyżej, s. 58).
Bóg w niebie
O pochówku Augusta informuje Swetoniusz (Divus Augustus 100n.), iż ciało zmarłego senatorowie nieśli na Pole Marsowe na własnych ramionach i że tam zostało ono skremowane. Nie zabrakło też pretora (vir praeto-rius), który przysięgał, iż widział odbicie kremowanego - effigies, tj. jego postać, obraz, sylwetkę - unoszoną do nieba. Następnie najszlachetniejsi przedstawiciele stanu ekwickiego, zdjąwszy wierzchnie szaty i buty, odpiąwszy pasy (tunicanti et discincti pedibusque nudis) zebrali doczesne szczątki zmarłego władcy i pochowali je w mauzoleum (in Mausoleo condiderunt). Opisany pochówek szczątków, wojskowy obyczaj pogrzebowy, odpowiada szeroko rozpowszechnionym zwyczajom żałobnym (por. Hasenfratz 1998, 81). Świadek wysokiego rodu przysięga wobec senatu, iż zmarły wstąpił do nieba ze stosu pogrzebowego (prodigium, p. wyżej, s. 59), w odpowiedzi na co senat postanawia wziętego w cudowny sposób do nieba cesarza zaliczyć w poczet oficjalnych bogów państwa i wprowadza j ego kult, przyznając zmarłemu tytuł divus oraz wskazując miejsce jego kultu, a także wyznaczając kapłanów odpowiedzialnych za jego sprawowanie i określając sposób składania ofiar (p. wyżej, s. 64). Publiczne ogłoszenie kogoś bogiem nazywało się consecratio (albo apotheosis: uznanie za boga). Jak w późniejszych czasach wyobrażano sobie wstąpienie ubóstwionego ze stosu do nieba, przedstawiają od czasów Hadriana (117-138) wizerunki na monetach: są na nich postacie unoszone w górę pojazdem albo przez orły lub gryfy, które opuszczają ziemski padół.
Taka forma konsekracji miała niewątpliwie dwa słabe punkty. Po pierwsze, musiał istnieć świadek, który zgłosił, iż widział na własne oczy wstąpienie zmarłego (prodigium) do nieba. Po wtóre, po kremacji pozostawały jednak doczesne szczątki (reliquiae), które z całym pietyzmem usuwano. A przecież wypadałoby, by prawdziwy bóg nie pozostawiał po sobie ziemskich pozostałości, jeśli ze stosu pogrzebowego zabierany był z ciałem i duszą do nieba. Tak oto Diodor (4, 38, 5; Bickermann 1929, 14) donosił na temat śmierci Heraklesa, że jego przyjaciele, nie znalazłszy podczas ossilegium najmniejszej nawet jego kości, przyjęli, iż z człowieka zmienił się on w boga (methistamai: przenieść się w inne miejsce, zmienić się w inną istotę). Stworzono więc rytuał, w którym zeznanie świadka przestało być potrzebne i gdzie nie pozostawały żadne niespalone szczątki zmarłego, przez co w łańcuchu dowodów świadczących o jego boskości nie było żadnych luk. Rytuał ów, począwszy od początku II wieku po Chr. wyglądał następująco: zmarłego cesarza palono i jego szczątki składano w mauzoleum, co odbywało się bez większych uroczystości. Późniejszy uroczysty, oficjalny pochówek (jeśli to określenie jest tu jeszcze właściwe) przeprowadzano z użyciem woskowej figury, przypominającej zmarłego. Składano ją na oczach tłumów na stosie jako funus publicum, oddając jej cześć, czemu towarzyszyły okrzyki żalu i zawodzenia; spalanie jej nie pozostawiało żadnych resztek. Jak wytłumaczyć fakt podwójnej kremacji? Pobożnym oszustwem - pia fraus? Nie, był to akt magiczny; to, co inscenizowano jako akt magii zastępczej i obrazowej (p. niżej, s. 81), posługując się podobizną zmarłego (lalką woskową), miało urzeczywistnić się w pra-obrazie (zmarłym cesarzu) wstąpienia do nieba bez pozostawienia ziemskich szczątków, jak przystało osobie ubóstwionej, bogu. Jednostki szczególnie wybitne - herosi, filozofowie, cudotwórcy - znikali po swej śmierci bez śladu. Nie pozostały po nich żadne doczesne szczątki, a nawet groby. Zostali oni zatem po śmierci, wraz z ciałem, „przeniesieni" do nieba, jako bogowie pomiędzy bogów. To właśnie stało się udziałem cesarzy.
Wyobrażenie, że najwybitniejsze osoby idą po śmierci do nieba wraz z ciałem, jest pochodzenia hellenistycznego. Pozwala ono zrozumieć kerygmat ewangelicznej historii o pustym grobie. W Ewangelii Marka (Mk 16, 1-8) pusty grób i brak ciała nasuwa tylko jeden - jeśli wyłączyć obrabowanie grobu - wniosek: ukrzyżowany Chrystus został wzięty do nieba z ciałem i duszą jako istota boska. Ewangelista Łukasz opisał później (Łk 24, 50-53), a Dzieje Apostolskie (Dz 1, 9-11) przypieczętowały ostatecznie to wyobrażenie, stanowiące źródło sceny w ikonografii chrześcijańskiej - unoszący się w górę obłok, z którego widać jeszcze stopy Chrystusa.
Przeciwieństwem konsekracji (apoteozy) jest damnatio memoriae (usunięcie z pamięci potomnych), akt podobnie magiczny, gdyż „żyje tylko ten, którego imię się wymawia", jak mówi staroegipskie przysłowie (Hasenfratz 2002, 65, 106). Cesarzom, których nie uznano za godnych statusu boga, senatorzy wytaczali po śmierci proces sądowy, choć prawo rzymskie nie znało takiego postępowania wobec zmarłych, ponieważ istniała w nim zasada, że przestępstwo zostaje zniwelowane przez śmierć (Digesta 48, 4, 11; extinguitur crimen mortalitate). W tym przypadku chodziło jednak o postępowanie nadzwyczajne, w którym oskarżano zmarłego cesarza o to, iż jest wrogiem państwa; jego imię usuwano z monumentów i monet, jego wizerunki chowano, wprowadzone przez niego rozporządzenia unieważniano (rescissio actorum), lekceważąc w ten sposób jego pamięć, czemu w I wieku sprzeciwił się Neron i Domicjan, a w II wieku Kommodus (p. niżej, s. 144; por. Schillinger - Haefele 1982, 20).
Przypisy:
15 Cudowne wydarzenia, które towarzyszą narodzinom; zagrożenie życia królewskiego dziecka: przy narodzinach królów z V dynastii w Papyrusie Westcar z końca Średniego Państwa (Brunner-Traut 1983, 19nn., 256). Porównaj motywy w „Trug des Nektanebos" (Brunner-Traut 1983, 157nn., 292nn.).
16 Brak obydwu początkowych słów wynika z istniejącej w tym miejscu luki, są one jednak możliwe do uzupełnienia; kontekst oraz istnienie podobnych napisów w Efezie i Halikarnassie (por. Leipoldt 1970, nr 129 i 131) umożliwia ich uzupełnienie. Już Ptolemeusze używali tytułu theos soter (bóg zbawca) jako części składowej oficjalnego imienia królewskiego (por. Foerster 1966, 1010, 1nn.).
17 Ciągle jeszcze wart lektury Bickermann 1929. O hellenistycznym motywie zabrania zmarłego do nieba - Lohfink 1971, 32nn.; na temat relacji o Zmartwychwstaniu Chrystusa w Nowym Testamencie - Hasenfratz 1975, 66nn., 104nn., 160nn.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?