Dalsze dostosowywanie się buddyzmu do potrzeb wyznawców nastąpiło w silnie synkretystycznej i ezoterycznej postaci buddyzmu tantrycznego.
Tantryzm powstał w wyniku stopienia się buddyjskiej tradycji mahajany z elementami prymitywnej religii przedaryjskich mieszkańców Indii, której charakterystyczną cechą było podkreślanie roli kultu i jego magicznego działania (począwszy od VII, a zwłaszcza VIII wieku). Nawiasem mówiąc, również pierwotnemu buddyzmowi nie była obca magia, co widać chociażby w nauce, że święty, który osiągnął zbawienie, zdobywa magiczne siły i uzyskuje nadludzkie właściwości. To jednak, co tam było zjawiskiem marginesowym, staje się centralnym punktem tantryzmu, którego literatura religijna składa się w istocie z magicznych formuł i rytualnych tekstów, oraz odnośnych podręczników i komentarzy.
1. Nauka tantryzmu
Niemniej naukę o zbawieniu głoszoną w łonie buddyzmu tantrycznego należy traktować przede wszystkim jako kontynuację pewnych koncepcji mahajany. Rozwinięto naukę o różnych Buddach: zaczęto teraz rozróżniać całą hierarchię Buddów, a przede wszystkim stwierdzono odpowiedniość między Buddą Niebiańskim a światem empirycznym czy nawet częściami tego świata lub ludzkiego ciała. Umożliwiło to lepsze zorganizowanie kultu Buddy. Zakładano, że im dokładniej powiąże się obrządki kultu z odpowiednimi częściami świata czy człowieka, tym łatwiej dociera się do pomocnego Buddy. Obok Buddy pojawiły się bóstwa kobiece, zwane śakti. Uosabiają one energię i siłę tego Buddy, któremu są podporządkowane. Śakti wykazują zwykłe cechy bogiń tradycyjnych panteonów. Są jednocześnie dobre i straszne, podobnie zresztą jak pozostałe ziemskie postacie, w jakich przejawia się Budda.
Tym samym nastąpiło przekształcenie Buddy w bóstwo o cechach tradycyjnych. Zgodnie z nauką niektórych sekt tantrycznych, ponad wielością Buddów niebiańskich znajduje się Budda absolutny i całkowicie transcendentny, którego transcendencja przewyższa nawet transcendencję Buddy Prawa mahajany, i który nazywany jest niekiedy również Buddą Diamentowym. Ten najwyższy Budda odgrywa w tantryzmie bezsprzecznie tę samą rolę co najwyższy bóg w panteonie politeistycznym i przypisuje się mu nawet stworzenie świata za pomocą magicznych sił. W myśl tej nauki, świat wraz z człowiekiem jest niczym innym jak magicznym tworem, zjawiskiem wymyślonym przez transcendentnego Diamentowego Buddę.
Tantryzm przejmuje więc naukę szkoły jogaćary zachowując zarazem naukę szkoły drogi pośredniej o uniwersalnej pustce. Droga zbawienia prowadzi do przebudzenia świadomości naszej istotowej tożsamości z Buddą oraz ze światem. Zastosowanie określonych metod ćwiczeń pomaga człowiekowi odzyskać jego transcendentną naturę, to znaczy stać się tym, czym właściwie był zawsze: Buddą. Zbawienie oznacza zatem zniesienie pozornego dualizmu między człowiekiem a Buddą, co dokonuje się albo przez zniszczenie - przy pomocy przerażających demonów i bóstw - czynników egzystencji, albo przez zjednoczenie z naturą Buddy ujmowaną jako integralną jedność zasady męskiej i żeńskiej.
W tzw. tantryzmie leworęcznym obie te drogi przyjęły formę ezoteryczną i seksualną. Taki rozwój pierwotnie antyseksualnego buddyzmu może dziwić, ale w tantryzmie znajduje on trojakie usprawiedliwienie: 1. Jeśli człowiek, świat i natura Buddy są w zasadzie tożsame, to nie widać powodów, dla jakich organy zmysłowe i ludzkie pożądanie erotycznej przyjemności miałyby oddalać od zbawienia. 2. Z drugiej strony człowiek, który zaspokaja swą chuć i namiętności oraz konfrontuje je z ich obiektami, może najlepiej stwierdzić, jak puste, czcze i pełne cierpienia są pozornie przyjemne rzeczy tego świata. 3. Jeśli celem jest odzyskanie natury Buddy, czyli transcendencji, zaś ta uważana jest za integralną jedność zasady męskiej i żeńskiej, to człowiek uzyskuje z nią tożsamość wtedy, gdy przez obcowanie seksualne sam się zintegruje i przybliży do własnej natury Buddy. Z powodu ukrytych niebezpieczeństw metodę tę mogą stosować jedynie ci, którzy przez żmudne ćwiczenia uzyskali taki wgląd, mądrość i wewnętrzny spokój, że bez szkód, a nawet z korzyścią dla siebie, mogą oddać się namiętnościom i magicznym działaniom kultowym.
Tantryzm praworęczny, który najbardziej rozwinął się w Chinach począwszy od VIII wieku, potępił pielęgnowanie i zaspokajanie namiętności. Uznaje on wprawdzie namiętności za niezbędne, ponieważ dają człowiekowi konieczną energię i siłę, lecz uważa zarazem, że droga zbawienia wiedzie przez ich sublimację, i dopiero wtedy można dotrzeć do mistycznej intuicji i spokojnej mądrości, czyli stopni poprzedzających zbawienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?