Z północy na południe i z południa na północ częściej od żywych ludzi podróżują trumny, bo imigranci pragną zwykle być pochowani w rodzinnej miejscowości. Gdy po masakrach trumny tłumnie przyjeżdżają na cmentarze, pogrzeb płynnie przechodzi w zemstę.
Jon Gambrell/Agencja Gazeta AP Photos
Jeden z rannych mężczyzn podczas ostatnich zamieszek
Dwa światy
Dr Izabela Will, afrykanistka i znawczyni języka Hausa, w latach 2006–2007 przebywała w Kano, na muzułmańskiej Północy Nigerii. Opowiada, że ta metropolia dzieli się – jak wiele skupisk ludzkich na północy – na „stare” i „nowe miasto”: tsohongari i sabongari. Starówka, przypominająca przerośniętą wieś, jest niemal całkowicie muzułmańska. Mieszana ludność napływowa, w tym mniejszość chrześcijańska z Południa, mieszka w sabongari. Napięcie jest odczuwalne w środku między tymi strefami, gdzie wpływy islamu i chrześcijaństwa mieszają się. Obie strony próbują też czasem rozszerzenia stanu posiadania. Kano, choć spokojniejsze od Jos, też miało „swoją” masakrę w 2001 r., gdy muzułmanin rozpoczął w chrześcijańskiej dzielnicy budowę domu, który z czasem okazał się meczetem. Zamieszki nietypowo objęły wtedy neutralny zwykle kampus uniwersytecki. Osiadły w Nigerii od lat bułgarski wykładowca anatomii musiał opuścić miasto. Gdy wrócił po uspokojeniu sytuacji, specyficzne poczucie humoru jego studentów kazało im powitać go radosnym okrzykiem: Happy survival! (Szczęśliwego przetrwania).
Tak jak na małą skalę Kano, tak na większą skalę podzielona jest cała Nigeria. Tam, gdzie zdecydowanie dominują muzułmanie – zwłaszcza w 12 północnych stanach, które w ciągu ostatnich kilku lat wprowadziły prawo koraniczne – chrześcijanie starają się nie prowokować muzułmanów. – Wykładowca, pochodzący z chrześcijańskiego Południa, napominał przez telefon przyjeżdżającą do niego córkę, by się „odpowiednio ubrała”. Żadnych obcisłych dżinsów, żadnych odkrytych ramion i najlepiej niech założy na głowę chustkę – dankwali. Mimo że mieszkają w tym samym kraju, Nigeryjczycy z Północy i Południa rzadko odwiedzają stany „tych innych” – opowiada dr Will.
Niestety, w czasie napięć znacznie częściej od żywych ludzi podróżują trumny. Imigranci z Północy (muzułmanie) na południu (chrześcijańskim) i vice versa – nawet po kilku pokoleniach mieszkania w nowym miejscu – pragną zwykle być chowani w macierzystym stanie. Gdy po masakrach trumny chrześcijan przyjeżdżają na cmentarze, np. w Delcie Nigru, miejscowi muzułmanie sami często wolą zawczasu wyjechać. Pogrzeb płynnie przechodzi bowiem w zemstę. To samo dzieje się, gdy muzułmańskie trumny docierają na Północ.
I tak jak pomiędzy dzielnicami Kano, tak w skali kraju szczególnie napięta jest sytuacja właśnie pośrodku kraju, w miejscach takich jak Jos. Zwłaszcza że już poprzedni gubernator Plateau Joshua Dariye wzywał do „oczyszczenia stanu z Arabów”, jak nazywał muzułmanów. Obydwie strony starają się nie wchodzić sobie w drogę. Muzułmanie nie wychodzą z domów w niedzielę, podobnie czynią chrześcijanie w muzułmański dzień świąteczny – piątek. Mieszkają tak blisko siebie, że czasami nie ma nawet czasu na ostrzeżenie SMS-em przed zbliżającą się ciężarówką mścicieli z maczetami.
Rządzi fantom
Wreszcie warto przypomnieć, że cała Nigeria znajduje się obecnie w bardzo delikatnej sytuacji. Ten 160-milionowy kraj – teoretycznie bogaty dochodami z ropy naftowej, praktycznie marnotrawionymi przysło-wiową wręcz korupcją – stoi na krawędzi przepaści. Walki etniczne i zwykły bandytyzm od lat nękają naftową Deltę Nigru. Jak to określił nigeryjski laureat literackiej Nagrody Nobla, Wole Soyinka, krajem rządzi „fantom”. Prezydent Yar’Adwa (muzułmanin Fulani z Katsiny) 24 lutego wrócił, co prawda, z leczenia zapalenia osierdzia w klinice w Arabii Saudyjskiej, lecz nikt go odtąd publicznie nie widział. Kilka dni wcześniej Senat zdecydował już o przekazaniu władzy wiceprezydentowi Goodluck Jonathanowi (chrześcijanin z Delty).
Soyinka proponuje mu zmianę imienia z Goodluck („powodzenia”) na Goodbye („do widzenia”), gdyż wiele wskazuje na to, że w atmosferze narastającej niepewności i niepokojów społecznych jest on kandydatem na kozła ofiarnego (za wypadki takie jak w Jos), jeśli Yar’Adwa wróci do zdrowia.
Soyinka przypomina, że Nigeria doświadczyła już rządów „zza grobu”. Po zamordowaniu gen. Murtali Muhammada (1976 r.), jego następca i dotychczasowy szef sztabu gen. Olusegun Obasanjo przez pół roku rządził jakby w imieniu nieżyjącego poprzednika, mając nadzieję zrzucić na niego odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenia. Krajem rządził duch. Soyinka ironizuje na temat współczesnej nigeryjskiej polityki: „Zawsze to jakiś postęp – od ducha do fantomu”.
Artykuł za: Gość Niedzielny nr. 11/2010
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...