Magia świąt? Tęcza jako symbol gejów? Medytacja obowiązkowo „transcendentalna”? Niebo wiejące nudą? Metallica w wersji chorałowej? Nie kupuj popkulturowej papki. Koneserzy nie piją przecież rozcieńczonej whisky.
East News/Dario Pignatelli Gdy Benedykt XVI w Auschwitz zadawał najbardziej dramatyczne pytania świata, na niebie pojawiła się tęcza Znalazłem święty Graal!
Słowo „medytacja” nie kojarzy się nam już z trapistami czekającymi w ciszy na Słowo. Pachnie raczej Dalekim Wschodem. I jeśli pojawia się na słupach ogłoszeniowych, to jak papużka nierozłączka związane jest z określeniem „transcendentalna”.
– Medytacja otwiera na prawdę. Nie jest wartością samą w sobie, ale ma pomóc w odkryciu Boga. Prowadzi do wzrostu miłości – wyjaśnia o. Laurence Freem, benedyktyn z Londynu, dyrektor Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej. Św. Ignacy Loyola pisał, że w medytacji zbieramy siły, by „wyrwać się z siebie i przejść w Boga”. A Matka Teresa z Kalkuty notowała: „Bóg jest przyjacielem milczenia. Potrzebujemy milczenia, byśmy mogli dojść do duszy. Dusze ludzi rozmodlonych to dusze, w których panuje głęboka cisza. Nie możemy stanąć w obecności Bożej, jeśli nie narzucimy sobie ciszy wewnętrznej i zewnętrznej”. To cel medytacji.
Tymczasem ziewający, znudzeni katolicy szukają coraz częściej odpowiedzi w kursach jogi i medytacji transcendentalnej. I najczęściej wracają z kwitkiem. Znakomicie opisał tę drogę Tomasz Budzyński, muzyk przed laty zafascynowany wschodnimi duchowościami, współzałożyciel klubu „Gnosis”, skupiającego śmietankę rodzimego okultyzmu.
– Byłem gnostykiem, rozkochanym w legendach arturiańskich. W nich bardzo istotne było poszukiwanie świętego Graala, kielicha, w którym jest krew Chrystusa. Rycerze udawali się na Wschód, by go odnaleźć. I nagle ja ten Graal znalazłem! Znalazłem! Bo Graal jest obecny na każdej Mszy św. Jest to kielich, który stoi na ołtarzu, bo jest w nim krew Chrystusa. Ludzie myślą, że by go znaleźć, trzeba pojechać do Tybetu. Nieprawda! Święty Graal jest w kościele kilka metrów obok. Stoi na ołtarzu.
Przypominamy coraz częściej poczciwego Koziołka Matołka, który „po szerokim świecie szuka tego, co jest bardzo blisko”. Tuż za rogiem.
Piekielnie nudne
Gdybym sugerował się serwowanymi przez popkulturę obrazami piekła i nieba, zostałbym zdeklarowanym satanistą. Ogień, ruch, energia – to obraz towarzyszący „piekielnie ostrym chipsom” czy „diabelsko dobrej zupie”. Niebo w mediach jest nijakie. Ziewające aniołki (z obowiązkowym cellulitem) wylegują się na chmurkach. Nawet mający dobre intencje reżyserzy komedii „Anioł w Krakowie” przedstawili raj jako białą, pustą przestrzeń. Nuda, proszę pana, nic się nie dzieje. Aż się ma ochotę wyjść z kina...
A przecież wystarczy przeczytać pierwsze zdania Księgi Ezechiela czy proroctwo Daniela: „Przedwieczny zajął miejsce. Szata Jego była biała jak śnieg, a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny. Tron Jego był z ognistych płomieni, jego koła – płonący ogień. Strumień ognia się rozlewał i wypływał od Niego” (Dn 7,9-10). Nie, nie, to nie opis komputerowej gry. To czytanie, które przywraca właściwe proporcje. Nieprzypadkowo demony na średniowiecznych miniaturach przedstawiane były jako małpy. Niezdolne do kreacji, działają na zasadzie Ctrl+C, Ctrl+V i odwracają akcenty.
Niebo jest pełne ruchu, dynamiki, rozwoju. Wspomniany wyżej Tomasz Budzyński śpiewa w jednej z najświeższych piosenek Armii: „Nie przestawaj tu za długo/ Piekło zawsze wieje nudą/ Katakumby dają znak/ tu jest życie, tam jest świat/ My jesteśmy tam i tu/ Słona sól na twój ból”.
Niestrawna papka
Popkultura poczyna sobie coraz śmielej. Właściwie jedynym katolickim świętem, którego jak dotąd nie udało się jej komercyjnie „sprzedać” jest Wielki Piątek. – Bardzo się cieszę, że nie udało się skomercjalizować Triduum – opowiada o. Dariusz Kowalczyk, jezuita. – To święta mniej podatne na komercję niż Boże Narodzenie. Zresztą samo zawołanie „Wesołych świąt wielkanocnych” bez odniesienia do liturgii jest jakieś żałosne...
Triduum jest mocno zakorzenione świecie wiary i liturgii. Boże Narodzenie jest, niestety, bardziej podatne na komercjalizację. Zresztą pojawiło się ono dopiero w IV wieku. Ochrzczono pewne święta pogańskie, by wprowadzić je w świat symboliki chrześcijańskiej. Dziś mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem: to świat pogański odgryza się, podkrada nam święta. Z Triduum to się na szczęście nie udało.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?