W Jerozolimie wbrew obostrzeniom ścisłego lockdownu ponad 10 tys. osób uczestniczyło w niedzielę w procesji pogrzebowej znanego ultraortodoksyjnego rabina, który zmarł na Covid-19. Według policji w przypadku interwencji mogłoby dojść do rozlewu krwi.
"Nie mam zamiaru ścierać się z 20 tys. ludźmi, ponieważ nie jestem w stanie tego zrobić" - powiedział rzecznik policji Szabataj Garbarczik, cytowany przez dziennik "Haarec".
Jak przyznał, policja nie ma możliwości egzekwowania przepisów sanitarnych, m.in. o udziale maksymalnie 10 osób w zgromadzeniu, w przypadku tego rodzaju wydarzenia, chociaż udało się zapobiec udziałowi dodatkowych setek osób, które przybyły z innych miast. "Łamanie prawa jest łamaniem prawa, ale (..) w terenie nie podejmujesz decyzji między dobrem a złem, lecz między złem a mniejszym złem" - podkreślił.
Rabin Meszulam Dowid Sołowiejczyk, który był przewodniczącym wywodzącej się z Brześcia Litewskiego (jid. Brisk) jesziwy Brisk w Jerozolimie i uznanym autorytetem wśród izraelskiej społeczności ultraortodoksyjnej, zmarł wczesnym rankiem w niedzielę w wieku 99 lat.
Od 27 grudnia w Izraelu trwa lockdown, jednak wskaźniki infekcji pozostają wysokie, a każdego dnia diagnozuje się tysiące nowych zakażeń, głównie spowodowanych przez wariant brytyjski wirusa. Ponad 25 proc. z 4768 Izraelczyków, którzy zmarli na Covid-19 od początku pandemii, zmarło na tę chorobę tylko w styczniu.
We wszystkich regionach kraju dochodzi do łamania obostrzeń, jednak w niektórych społecznościach ultraortodoksyjnych (hebr. haredim) mają one charakter systemowy lub masowy, m.in. przez niezamykanie szkół religijnych, organizowanie wesel czy pogrzebów. W związku z tym wskaźniki zakażeń w tych społecznościach są nieproporcjonalnie wysokie, jednak wpływ na to ma również bieda i stłoczenie wielu osób w małych mieszkaniach, co uniemożliwia skuteczną kwarantannę zakażonych.
Policja próbująca wyegzekwować przepisy w niektórych ultraortodoksyjnych dzielnicach i miejscowościach spotkała się z gwałtownym oporem, w tym rozruchami i atakami na funkcjonariuszy. Przywódcy haredim oskarżyli też policję o użycie nadmiernej siły.
Kwestia nieprzestrzegania przepisów przez ultraortodoksów oprócz sprzeciwu reszty społeczeństwa wywołała też konflikt wewnątrz koalicji rządzącej. Partie ultraortodoksyjne sprzymierzone z partią Likud premiera Benjamina Netanjahu sprzeciwiają się podwyższeniu grzywien za naruszenie obostrzeń, podczas gdy według partii Niebiesko-Białych podwyżki i inne bardziej rygorystyczne środki są koniecznością.
W niedzielę Netanjahu został skrytykowany za wybiórcze egzekwowanie lockdownu również przez członków własnej partii.
Joanna Baczała (PAP)
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...