Jak wyglądają chińskie zaświaty? Zwłaszcza świat podziemny, kraina umarłych – także ta z wierzeń buddyjskich.
Między innymi o tym przeczytać można najnowszym, grudniowym wydaniu miesięcznika „Nowa Fantastyka”, w którym znajdziemy tekst Łukasza Czarneckiego zatytułowany „W krainie Dziesięciu Królów”.
Jego tytuł nawiązuje do powstałego w X wieku „Pisma Dziesięciu Królów”, w którym zawarto opisy mąk piekielnych, jakie czekają na grzeszników po śmierci. Zaś co do Dziesięciu Królów, to są to mityczne
postaci kolektywnych władców piekieł sądzących ludzkie dusze i decydujących o czekającej je karze lub nagrodzie.
Jeszcze słynniejszym tekstem poświęconym chińskim zaświatom jest spisany w formie traktatu „Nefrytowy rejestr”. Zgodnie z legendą
taoistyczny kapłan Danchi miał otrzymać oryginalny tekst od samego Nefrytowego Cesarza, który osobiście zstąpił w tym celu z Niebios. Obdarowany mężczyzna przechowywał księgę jako największy skarb, a na łożu śmierci w roku 1068 przekazał swemu uczniowi Wumi, ten zaś w trzydzieści lat później przepisał ją i przygotował do druku (w owym czasie Chińczycy posiadali już maszyny drukarskie)
Także i w tym traktacie spotkamy królów zaświatów, tyle że ci wywodzą się z wierzeń buddyjskich. Ale i, jak zauważa Czarnecki, z azjatyckiego teatru – przebogatych kostiumów, barwnych dekoracji i opowieści ludowych sprzed wieków.
Więcej na ten temat w grudniowej „Nowej Fantastyce”, w tekście „W krainie Dziesięciu Królów”, w którym natkniemy się także na… św. Antoniego.
Ale to już trzeba przeczytać samemu :)
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?
Nawrócony francuski rabin opowiedział niezwykłą historię swojego życia.