Dwaj młodzi mnisi tybetańscy podpalili się wczoraj na zachodzie chińskiej prowincji Syczuan, domagając się wolności religijnej - informuje Reuters, powołując się na Tybetańczyków na emigracji. To już trzeci taki protest w tym roku.
18-letni mnisi Kelsang i Kunchak pochodzą z klasztoru Kirti, gdzie często dochodzi do protestów przeciwko polityce rządu Chin; w maju jeden z takich protestów stłumiły tam siły bezpieczeństwa.
Agencja Xinhua poinformowała, powołując się na lekarzy, że obaj mnisi są poparzeni, ale ich stan jest stabilny.
Reuters pisze, że akty samospalenia mnichów mogą doprowadzić do dalszego wzrostu napięcia w okręgu Aba w prowincji Syczuan, gdzie mieszka wielu Tybetańczyków.
Władze chińskie ostrzegły w poniedziałek, że dalajlama nie ma prawa decydować, kto po jego śmierci przejmie duchowe przywództwo nad Tybetańczykami. Pekin stoi na stanowisku, że wybór następcy przez Dalajlamę XIV byłby nielegalny, bo tytuł ten jest nadawany przez chińskie władze. W sobotę 76-letni Dalajlama XIV zapowiedział, że sam wyznaczy sposób wyboru swego następcy.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?