Tam gdzie jest możliwość dialogu, nie możemy go uciąć – mówił w czasie konferencji „Polityka w Kościele” bp Andrzej Czaja. Ucięcie dialogu z jakąś grupą to popychanie jej w kierunku odcięcia.
Tam gdzie jest możliwość dialogu, nie możemy go uciąć – mówił w czasie konferencji „Polityka w Kościele” bp Andrzej Czaja. Ta zasada dotyczy nie tylko wymiaru zewnętrznego, ale i wewnętrznego w Kościele. Ucięcie dialogu z jakąś grupą to popychanie jej w kierunku odcięcia.
To ważny komentarz nie tylko do działań polskiego Episkopatu, w tym decyzji o podjęciu dialogu z ruchami intronizacyjnymi. Mądrego dialogu, dialogu który zaczyna się od refleksji nad istotnymi zagadnieniami (w tym przypadku są to: królowanie Boga w perspektywie Biblii i doktryny Kościoła, mesjanizm, królowanie Maryi w kontekście królowania Chrystusa oraz znaczenie i wartość objawień prywatnych).
Tam, gdzie jest możliwość dialogu, nie możemy go uciąć – to zdanie wydaje się pobrzmiewać w tle decyzji Benedykta XVI o dialogu z bractwem Piusa X. Odłączenie jest klęską nie tylko grupy, która się oderwała – jest klęską całego Kościoła. Ostatecznie przecież chodzi o troskę o to, byśmy stanowili jedno.
Konieczne jest, aby były należycie odczytywane, poznawane i przyswajane jako miarodajne i normatywne teksty Magisterium, należące do Tradycji Kościoła – napisał Benedykt XVI w liście Portam fidei, ogłaszającym Rok Wiary. Ważne jest przy tym postrzeganie Soboru Watykańskiego nie w perspektywie odcięcia, zerwania z tym co było, ale kontynuacji i rozwoju. Przypominają o tym w książce „Atak na Ratzingera” włoscy watykaniści: Rodari i Tornielli. Tymczasem dużo częściej postrzega się dziś Sobór jako zerwanie z tym, co było. Co ciekawe, jest to postrzeganie wspólne dla tych, którzy mówią o „duchu” Soboru i żądają jego kontynuacji i dla tych, którzy Sobór odrzucają. Różna jest tylko ocena.
Tymczasem jeśli „odczytujemy i przyjmujemy [Sobór] w świetle prawidłowej hermeneutyki, może on być i coraz bardziej stawać się wielką mocą służącą zawsze potrzebnej odnowie Kościoła”. Tylko tyle i aż tyle. Tu nie było zerwania. Było (i trwa, niestety) fałszywe postrzeganie tego wydarzenia.
Konieczny jest dialog. Ekumeniczny. Wewnętrzny. Dialog ze światem. Dialog o Bogu, który się objawia. Przede wszystkim o Bogu. Zdarza się dość często, że chrześcijanie bardziej troszczą się o konsekwencje społeczne, kulturowe i polityczne swego zaangażowania, myśląc nadal o wierze jako oczywistej przesłance życia wspólnego. W rzeczywistości, założenie to nie jest już nie tylko tak oczywiste, ale często bywa wręcz negowane. – zauważa Benedykt XVI w liście „Portam fidei”. Nie da się budować pięter bez fundamentów. Jak to wychodzi widać także po ostatnich wyborach w Polsce.
Trzeba podjąć dialog: wewnątrz i na zewnątrz, a ten nierozerwalnie związany jest z prawdą. Bez prawdy nie ma dialogu, ponieważ to ona jest fundamentem każdej rozmowy (o. Pilśniak przypomniał ten fakt w kontekście dialogu w rodzinie, ale zasada sprawdza się zawsze). Trzeba wiedzieć, w co wierzymy, by rozmawiać. I rozmawia się po to, by poznać prawdę i za nią podążyć. A może trzeba powiedzieć: Prawdę. Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Odcięta gałąź traci życie. Ale i drzewo pozostaje okaleczone.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...