Prezydent wzywa Tuaregów do dialogu

B. szef parlamentu Dioncounda Traore został w czwartek zaprzysiężony na tymczasowego prezydenta Mali. Wezwał do dialogu kontrolujących północ kraju tuareskich powstańców z separatystycznego Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu (MNLA) i muzułmańskich radykałów.

Zaprzysiężenie prezydenta to efekt podpisania w piątek przez szefa junty wojskowej, która dokonała w marcu zamachu stanu, porozumienia przewidującego przekazanie władzy cywilom.

Krótka uroczystość odbyła się w stolicy kraju Bamako. Traore składał przysięgę przed przewodniczącym Trybunału Konstytucyjnego Nouhoumem Tapilym.

Najtrudniejszym zadaniem, przed którym stoi 70-letni Traore, jest zorganizowanie wyborów w tym pustynnym kraju, którego północ pod koniec marca zajęli Tuaregowie oraz ich islamscy sojusznicy - pisze agencja Reutera.

"Jestem prezydentem kraju, który jest na wojnie, ale który kocha pokój" - mówił Traore tuż po zaprzysiężeniu. Po zaproszeniu rebeliantów do dialogu nowy szef państwa wezwał ich "do zaprzestania wszelkich nadużyć" i opuszczenia miast, które zajęli.

"Jeśli odmówią, nie zawahamy się prowadzić totalnej wojny i zadać cios Al-Kaidzie Islamskiego Maghrebu (AQMI), przemytnikom narkotyków i tym, którzy biorą zakładników poza naszymi granicami" - ostrzegł prezydent.

"Wolimy pokój, ale jeśli wojna jest jedynym rozwiązaniem, będziemy ją toczyć za pomocą naszego wojska" - podkreślił.

Szef państwa podziękował juncie wojskowej, która 22 marca przejęła władzę w Bamako, za "patriotyczne zaangażowanie". Szef junty kapitan Amadou Sanogo uczestniczył w ceremonii zaprzysiężenia.

W latach 80. XX wieku Traore był więziony za sprzeciw wobec dyktatury, ale w latach 90. XX w. zajmował kilka stanowisk rządowych.

Podpisane w piątek wieczorem przez kapitana Sanogo porozumienie przewiduje m.in. przywrócenie ładu konstytucyjnego. Zgodnie z konstytucją tymczasowy prezydent powinien zorganizować wybory w ciągu 40 dni, ale w porozumieniu wskazano, że okres ten będzie musiał zostać przedłużony, przede wszystkim z powodu rebelii na północy kraju.

Właśnie w piątek MNLA ogłosił niepodległość swego samozwańczego państwa na północy Mali. Niepodległościowcy, którzy w styczniu wywołali powstanie, zapowiadają, że ich państwo na pustyni - Azawad - będzie świeckie i demokratyczne. Jednak ich deklarację niepodległościową odrzuciły Unia Afrykańska, Unia Europejska i byłe mocarstwo kolonialne.

Ledwie Tuaregowie wystąpili do świata z apelem o uznanie ich państwa, gdy przeciwko nim zwrócili się ich towarzysze broni, muzułmańscy radykałowie z ugrupowania Ansar ud-Din (Obrońcy Wiary), wspierani przez dwa skrzydła północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy - arabskie z AQMI i afrykańskie z Ruchu na rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO).

Na przełomie marca i kwietnia w rękach rebeliantów znalazło się wiele miast na północy Mali, w tym garnizonowe Gao, Tessalit, starożytne Timbuktu i Kidal. Ten większy od Francji obszar Tuaregowie zajęli bez walki.

Jak podaje Reuters, od tego czasu na tych terenach dochodzi do grabieży i przypadków łamania praw człowieka, w tym gwałtów i zabójstw. MNLA odciął się od islamistów.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| MALI, PREZYDENT

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg