Bo koszula była przypalona

Ponad 100 rodzin koptyjskich uciekło już ze swych domów w wyniku starć między muzułmanami i chrześcijanami, do jakich doszło w wiosce Dahszur koło Kairu. Nie żyje jeden muzułmanin. 16 osób zostało rannych, w tych 10 funkcjonariuszy policji. Spalone są dziesiątki domów chrześcijan, zaś miejscowy kościół - uszkodzony po próbie podpalenia.

Przyczyną strać, które rozpoczęły się 27 lipca, był spór o zniszczoną podczas prasowania koszulę, należącą do muzułmanina, który oddał ją do chrześcijańskiego zakładu. Jego właściciel chciał zapłacić za nią odszkodowanie, prosząc by wyznawca islamu przyszedł po nie po zachodzie słońca. Muzułmanin przyszedł, jednak nie sam, lecz z setką osób, uzbrojonych m.in. w koktajle Mołotowa, którymi obrzucono zakład. Jedna z butelek nie eksplodowała i chrześcijanin odrzucił ją w stronę agresorów. Tam wybuchła, raniąc ciężko jednego z muzułmanów. Wówczas tłum zaczął podpalać budynki należące do chrześcijan, niszcząc zarówno ich domy, jak i sklepy.

Gdy ranny muzułmanin zmarł w szpitalu, jego współwyznawcy zapowiedzieli, że po pogrzebie wrócą i spalą kościół i wszystkie domy chrześcijan, zabijając wszystkich, których napotkają na drodze. Obawiając się masakry 120 rodzin chrześcijańskich uciekło z wioski. W międzyczasie właściciel zakładu, Sameh Sami, jego ojciec i brat zostali aresztowani z oskarżenia o nieumyślne zabójstwo.

Hamam Sajed, 22-letni student, pochodzący z Dahszuru, podkreśla, że rodzina zabitego muzułmanina, siły porządkowe i koptyjski proboszcz próbowali mediacji, by przywrócić spokój we wsi. Jego zdaniem eskalacja przemocy nastąpiła także z powodu bezczynności funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, którzy nie zrobili nic, by powstrzymać podpalenia i grabieże. Proboszcz w Dahszurze poinformował, że policja podjęła interwencję dopiero po prawie godzinie od rozpoczęcia starć, gdy większość budynków była już spalona a rodziny chrześcijańskie uciekły.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg