Harmonijne połączenie zalet ludzkich w idealnej wizji poczętej z filozofii Greków.
Kolebka islamu, himjarycki król, żydowski neofita i pewien mało znany patron.
Kto w tej historii jest lepszym Żydem: ten, który napisał Hagadę na nowo, czy ten, który ją spalił?
Mahomet bowiem - w przeciwieństwie do Jezusa - miał sporo dzieci, a nawet gdyby doliczyć Apostołów, to przecież nie ma danych, aby posądzać ich o ojcostwo mnóstwa dzieci.
I można tę rzeczywistość przyłożyć na każdym etapie rozwoju poszczególnych religii - np. bez działalności misyjnej do dziś większość Afryki nie usłyszałby o Jezusie, a - w różnej mierze - dotyczy to przecież każdej religii.
Zależy kto co uważa za rozwój religii; czy chodzi komuś o statystyczne liczby "członków", czy też o rzeczywistych WYZNAWCÓW, tzn. o osoby na co dzień wyznające swoją wiarę i nią żyjące, a to jest różnica nawet nie tyle zasadnicza, co fundamentalna. Nie słyszałem aby którakolwiek z wielkich religii obiecywała zbawienie/nirwanę/etc... komuś kto ogranicza się wyłącznie do formalnego "członkostwa".
Właśnie rozpoczął się okres Wielkanocny i niedługo już usłyszymy, jak Pan Jezus rozsyłając Apostołów powiedział: "Idźcie na cały świat i rozmnażajcie się co sił, abyście liczebnością przewyższyli pogan".
Jestem niezamężna, ale kiedy czytam takie artykuły odczuwam natychmiast tak niepowstrzymaną potrzebę rozmnożenia się, że aż usiedzieć na miejscu nie mogę... Może udałoby się z kimś jeszcze dziś - i niechby tak od razu sześcioraczki...
"Wy zaś bądźcie płodni i mnóżcie się; zaludniajcie ziemię i miejcie nad nią władzę".