Podpalanie świętych miejsc jest wypowiedzeniem wojny Palestyńczykom przez żydowskich osadników - powiedział wczoraj rzecznik prezydenta Mahmuda Abbasa, reagując w ten sposób na podpalenie meczetu pod Ramallą, a dzień wcześniej innej świątyni w Jerozolimie.
Nabil Abu Rudeina, rzecznik przywódcy Autonomii Palestyńskiej, uważa, że za podpalenia meczetów odpowiedzialny jest rząd Izraela. Rudeina wezwał społeczność międzynarodową do interwencji w tej sprawie.
Podpalenie meczetu we wsi Burka koło Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu zostało odkryte przez wiernych przybyłych na poranne modły. Zdołali oni szybko ugasić płomienie i świątynia nie spłonęła; zniszczone zostały tylko meble i dywany.
Rozgniewani mieszkańcy Burki zaatakowali i przepędzili izraelskich śledczych, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, żeby zbadać sprawę.
Sprawcy podpalenia pozostawili na murach świątyni napisy obraźliwe dla muzułmanów. Były też wśród nich nazwy nielegalnych osiedli żydowskich przewidywanych do zniszczenia przez władze Izraela. Chodzi o te nowe kolonie, które powstały z inicjatywy samych osadników, bez zgody rządu i niezależnie od jego polityki kolonizacyjnej.
Radykalni osadnicy żydowscy są przekonani, że zasiedlanie biblijnej Judei i Samarii jest ich misją i ostro przeciwstawiają się rządowi, który próbuje ich mitygować w obawie przed reakcjami świata. W ciągu ostatnich dni doszło do kilku incydentów z użyciem przemocy oraz aktów wandalizmu przypisywanych żydowskim radykałom związanym z ruchem osadniczym.
Palestyńczycy stoją na stanowisku, że wszystkie kolonie żydowskie na Zachodnim Brzegu są nielegalne i odmawiają wznowienia jakichkolwiek rokowań pokojowych z Izraelem dopóty, dopóki kontynuuje on politykę osadnictwa. Potępia ją też społeczność międzynarodowa.
Na obszarze Zachodniego Brzegu i wschodniej Jerozolimy mieszka już ponad pół miliona Żydów.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...