Na karę dożywotniego więzienia skazał wczoraj sąd federalny w Detroit nigeryjskiego terrorystę Faruka Abdulmutallaba, który próbował zdetonować bombę na pokładzie samolotu Northwest, ukrytą w bieliźnie.
Prowadząca sprawę sędzia Nancy Edwards odrzuciła prośbę oskarżonego o łagodniejszy wyrok. W swym ostatnim słowie 25-letni Nigeryjczyk powiedział, że dożywocie jest "karą niezwykłą i okrutną". Odwoływał się w ten sposób do konstytucji USA, która zabrania tak określonych kar.
Przed ogłoszeniem wyroku w sądzie odtworzono nagranie wideo pokazujące wybuch spowodowany przez replikę bomby przemyconej przez Abdulmutallaba do samolotu.
Prokuratorzy domagający się surowej kary nazwali oskarżonego "potencjalnym masowym mordercą, który uważa swoje zbrodnie za popełnione z boskiej inspiracji".
Terrorysta, który początkowo nie przyznawał się do winy, oświadczył, że zaplanował zamach, aby "pomścić zabójstwa niewinnych muzułmanów" przez Amerykę.
25 grudnia 2009 r. Abdulmutallab wniósł bombę ukrytą w majtkach na pokład samolotu Northwest lecącego z Amsterdamu do Detroit.
Ładunek wybuchowy eksplodował tylko częściowo, nie powodując katastrofy. Pasażerowie obezwładnili Nigeryjczyka.
Abdulmutallab przyznał, że w Jemenie szkolił się w obozie dla terrorystów i czerpał nauki u ideologa Al-Kaidy, islamskiego duchownego Anwara al-Awlakiego.
Awlaki zginął we wrześniu ub.r. w nalocie amerykańskiego samolotu bezzałogowego w Jemenie.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...