65 proc. Polaków jest przeciwnych temu, aby prawo w Polsce zezwalało na ubój zwierząt bez ich ogłuszania - wynika z opublikowanego w poniedziałek raportu CBOS. 21 proc. badanych opowiada się za legalizacją uboju rytualnego, a 14 proc. nie ma w tej sprawie zdania.
Badanie przeprowadzono w dniach 9-15 maja br. na reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski liczącej 1101 osób.
Jak zauważyli autorzy badania, mężczyźni zdecydowanie częściej niż kobiety uważają, że prawo powinno zezwalać na taki ubój. Za jego dopuszczalnością opowiedziało się 31 proc. ankietowanych mężczyzn, podczas gdy wśród kobiet za było tylko 13 proc. badanych. Kobiety natomiast częściej są przeciwne legalizacji uboju zwierząt bez ich ogłuszania (70 proc. wobec 58 proc.).
Poglądy na temat dopuszczalności uboju rytualnego zależą również od wieku, wykształcenia oraz od dochodów w gospodarstwie domowym. Najlepiej wykształceni i najlepiej opłacani respondenci, częściej niż pozostali, opowiadali się za jego legalizacją (odpowiednio: 29 proc. i 28 proc.), rzadziej zaś są mu przeciwni (po 60 proc.). Większe przyzwolenie na taki rodzaj uboju wyrażają także badani powyżej 44 roku życia - za legalizacją opowiada się 25 proc. ankietowanych w tej grupie, a 58 proc. jest przeciw).
Legalizacja uboju rytualnego ma najwięcej zwolenników wśród kadry kierowniczej i specjalistów z wyższym wykształceniem (34 proc. opowiada się za, a 57 proc. przeciw), pracujących na własny rachunek (30 proc. za legalizacją, 48 proc. przeciw) i wśród rolników (29 proc. - za, 65 proc. przeciw).
Pytani o uzasadnienie swojej opinii zwolennicy legalizacji uboju bez ogłuszania najczęściej odwoływali się do argumentów ekonomicznych. Wskazywali, że jest popyt na takie mięso, to powinniśmy z takiej możliwości zarabiania korzystać. Taką opcję wskazało 32 proc. zwolenników legalizacji uboju rytualnego. 26 proc. z nich uzasadniało potrzebę legalizacji uboju rytualnego wolnością religijną, prawami mniejszości wyznaniowych do swobody praktykowania swoich religii.
87 proc. przeciwników uboju zwierząt bez ich ogłuszania wskazywało, że jest on niedopuszczalny, gdyż wiąże się ze zbyt dużym cierpieniem zwierząt, jest niehumanitarny czy też nieetyczny. 7 proc. uzasadniało swój sprzeciw argumentami, że ubój rytualny jest obcy naszej kulturze, a mniejszości wyznaniowe powinny mieć możliwość importu mięsa pochodzącego z takiego uboju z innych krajów albo podporządkować się regułom panującym w Polsce.
Ankietowani odpowiadali także na pytanie, czy prawo w Polsce powinno zezwalać na ubój rytualny, jeśli pochodzące z niego mięso byłoby przeznaczane wyłącznie na potrzeby mniejszości wyznaniowych. Na tak postawione pytanie twierdząco odpowiedziało 12 proc. ankietowanych, a dla 82 proc. potrzeby mniejszości wyznaniowych nie stanowiły uzasadnienia zabijania zwierząt hodowlanych bez ogłuszania.
Od 1 stycznia w Polsce nie ma przepisów, które zezwalałyby na ubój rytualny. Wcześniej był on dokonywany na podstawie przepisów rozporządzenia ministra rolnictwa z 2004 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł pod koniec listopada, że rozporządzenie jest jednak sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt, a przez to z konstytucją. Zgodnie z jego orzeczeniem zakwestionowany przepis rozporządzenia stracił moc 31 grudnia 2012 r.
23 kwietnia br. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy dot. uboju rytualnego, dopuszczający ubój bez ogłuszania na cele religijne. Celem ustawy jest uwzględnienie unijnych przepisów dopuszczających ubój zwierząt dla celów religijnych, ale jednocześnie wprowadzenie bardziej restrykcyjnych rozwiązań w zakresie uboju.
Według ministra rolnictwa Stanisława Kalemby szacunkowa wartość sprzedaży mięsa z uboju rytualnego wynosi 1,2-1,5 mld zł. Dodał, że branża związana z produkcją takiego mięsa daje pracę ponad 4 tys. osób. W Polsce w 2011 r. ubojem rytualnym zajmowało się 15 rzeźni bydła oraz 12 rzeźni drobiu.
Ubój rytualny dopuszczony jest w większości krajów Europy. Nie wolno go wykonywać natomiast w Szwecji, Norwegii i w Szwajcarii.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?