Egipski sąd zakazał w poniedziałek Bractwu Muzułmańskiemu prowadzenia wszelkiej działalności w kraju, rozszerzając tym samym kampanię osłabienia islamistycznego ruchu odsuniętego od władzy prezydenta Mohammeda Mursiego. Bractwo ocenia decyzję jako polityczną.
Egipski sąd zakazał w poniedziałek Bractwu Muzułmańskiemu prowadzenia wszelkiej działalności w kraju, rozszerzając tym samym kampanię osłabienia islamistycznego ruchu odsuniętego od władzy prezydenta Mohammeda Mursiego. Bractwo ocenia decyzję jako polityczną.
Poza wprowadzeniem zakazu działalności dla Bractwa Muzułmańskiego i związanych z nim struktur sąd postanowił również skonfiskować aktywa organizacji już wcześniej zamrożone.
Popierany przez armię rząd Egiptu rozprawia się, jak pisze Reuters, w najbardziej zdecydowany od dziesięcioleci sposób z islamistycznym ugrupowaniem, które twierdzi, że ma milion członków.
Bractwo skrytykowało na Twitterze decyzję sądu jako "polityczną i mającą znamiona korupcji"; organizacja ta zapowiedziała, że pozostanie w Egipcie i będzie "działać w terenie".
"Junta próbuje uciszać kogokolwiek, kto jej się przeciwstawia; orzeczenie sądu jest umotywowane politycznie i jest elementem represji wymierzonych w Bractwo Muzułmańskie" - napisano na Twitterze.
Bractwo Muzułmańskie działało w Egipcie nielegalnie od 1954 roku, ale w marcu bieżącego roku zarejestrowało się jako organizacja pozarządowa.
Bractwo oskarża egipską armię o dokonanie zamachu stanu na początku lipca, gdy ta odsunęła od władzy wywodzącego się z Bractwa, lecz wybranego w demokratycznym głosowaniu Mohammeda Mursiego. W następstwie protestów zwolenników i sojuszników Mursiego i późniejszych zamieszek, które przetoczyły się przez Egipt, ponad tysiąc osób, głównie sojuszników b. prezydenta, zginęło, a ponad 2 tysiące islamistów zostało aresztowanych. Wielu z nich skazano na długoletnie kary więzienia.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...