Korzenie tego neopogańskiego zjawiska sięgają XIX wieku. Wtedy to dążenia do zjednoczenia Niemiec zaczęły narastać, a wspólna, germańska przeszłość, miała być tym, co łączy protestantów i katolików z różnych niemieckich miast, księstw i królestw.
OlliFoolish / CC-SA 3.0
Heidentor - Pogańska Brama
Zrekonstruowany zabytek po rzymskim obozie Carnuntum leżącym na terenie Austrii. W tym miejscu Guido List - jeden z volkistowskich ideologów - odprawiał neogermańskie rytuały w dniu przesilenia letniego
Nazwa wzięła się od słowa Volk (lud, naród). To właśnie on był dla większości volkistowskich ideologów najważniejszy.
Na romantyczną modłę zachwycali się oni ludowością, przywiązaniem do ziemi i wiejskimi obrzędami, dopatrując się w nich pozostałości dawnych, pogańskich, germańskich rytuałów. A jednocześnie okraszali swoje teksty (manifesty, powieści, statuty neogermańskich stowarzyszeń) ideami rasistowskim.
Germańska rasa miała być rasą wybraną, idealną – stąd np. kult ciała i zdrowego trybu życia (propagowanie ćwiczeń fizycznych i odpowiedniego odżywiania się). Ale i antysemityzm, pogarda dla ras innych, niższych.
Przykładowo Jorg Lanz von Liebenfels (pisarz i założyciel Zakonu Nowych Templariuszy), dopatrzył się w starotestamentalnym upadku pierwszych ludzi, upadku aryjskiej rasy. Zaś na analizowanych przez niego archeologicznych płaskorzeźbach, dziwne stwory i zwierzęta były… przedstawicielami dzikich ludów, z którymi nie powinno się mieszać. Nad którymi winno się górować (to symbolizować mieli - jego zdaniem – wszyscy ci dawni wojownicy i rycerze depczący, pokonujący bestie i smoki).
W dawne wierzenia germańskie wplatano więc rasistowskie wątki, ale i reinterpretowano germańską mitologię. Inny pisarz, Arthur Dinter, pogrupował germańskie bóstwa w triady (występowały u niego boginie i bogowie narodzin, życia i śmierci). Doszedł też do wniosku, że wiedzę dawnych germańskich mędrców i kapłanów posiąść mieli wspominani już wcześniej templariusze.
Okultyzm, teozofia, runy i ich ezoteryczne tajemnice, sensacje i spiskowe teorie… – wszystko to przenikało się, mieszało się ze sobą, tworząc przedziwny, neopogański miszmasz. Nic dziwnego, że czasem widzi się w volkizmie neogermański odpowiednik współczesnego New Age.
Szczyt popularności tego zjawiska przypadł na lata ’20 ubiegłego wieku (wtedy założono np. Niemiecki Kościół Narodowy) oraz na czasy III Rzeszy.
***
Przy pisaniu niniejszego tekstu korzystałem z książki "Neopogaństwo" Macieja Stróżyńskiego. Wyd. WAM, 2014 r.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?